środa, 28 grudnia 2011

Święta, święta i po świętach.........

Święta przebiegły w tym roku spokojnie, leniwie. Wszyscy byli grzeczni i znaleźli pod choinką prezenty- zwłaszcza moi rodzice. Dostałam "Tradycyjną kuchnię gruzińską" - (więc pewnie niedługo zacznę tu pisać swoje spostrzeżenia :)) oraz palnik kuchenny z zestawem miseczek. Z planów ciasteczkowych niezrealizowałam tylko makaroników :(, ale i tak rodzinka śmieje się, że były to najbardziej ciasteczkowe święta w historii rodu. Konkurencję stanowił tylko tort Dakłas upieczony przez córkę w prezencie dla mojego "kandydata na zięcia", a jej chłopaka. Musicie uwierzyć na słowo ma dziewczyna talent :))
 Ledwo zjedzone zostały resztki świątecznego jedzonka, talerze pomyte, pólmiski pochowane, a tu  Sylwester i Nowy Rok przed nami.... i znowu jedzonko;)  Może w menu na tę jedyną noc w roku znajdzie się sałatka:

SAŁATKA IMPREZOWA

1 słoik selera konserwowego
1 puszka słodkiej kukurydzy
1 por(z długą białą częścią,)
1 puszka ananasa w krążkach (może być również świeży)
1 winne jabłko
sól,pieprz
majonez

Seler dokładnie odsączamy z zalewy. Por oczyszczamy, kroimy w cienko w półtalarki i przelewamy wrzątkiem. Ananas odsączamy, kroimy na pół, a potem w słupki. Jabłko obieramy, usuwamy gniazdo nasienne, kroimy na plasterki a następnie w słupki. Kukurydzę odsączamy. Łączymy wszytkie składniki, doprawiamy solą, pieprzem i majonezem. Możemy serwować gościom w kruchych wytrawnych babeczkach, albo normalnie w efektownej misie :)
 

niedziela, 18 grudnia 2011

Ciasteczkowe szaleństwo

Wiecie o świątecznej rewolucji :) przybiera ona na sile tak bardzo, że rodzinka zaczyna się śmiać i dowcipkować o tym, że wigilię w tym roku będziemy mieć ciasteczkową.Co odważniejsi sugerują wizytę u specjalisty ;) Faktycznie zanosi się na 12 różnych rodzajów ciasteczek. Upieczone, czekają na konsumcję: pierniczki z czerwonym pieprzem i chilli, pierniczki z witrażykami oraz zwykłe. Ponadto ciasteczka z lawendą, ciasteczka z żurawiną i orzechami, ciasteczka orzechowe- zwane już ciasteczkami kandydata na zięcia ( ów kandydat bardzo lubi orzechy), ciasteczka z ajerkoniakiem, ciasteczka czekoladowe (nota bene druga porcja ciasta w lodówce czeka na pieczenie). Zrobić jeszcze trzeba bakaliowe paluszki, marchewkowe maffiny w kształcie bałwanków, makaroniki- których nigdy jeszcze nie robiłam no i oczywiście andruty. I tak naprawdę nie wiem czy na tych 12 się skończy :))))))

Ciasteczka czekoladowe

10 dag masła
20 dag gorzkiej czekolady (2 tabliczki)
3 jajka
2/3 szklanki drobnego cukru
2 łyżeczki ulubionego aromatu do ciast
1 i 2/3 szklanki mąki
2 łyżki kakao
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
cukier puder

Masło stopić, dodać czekoladę i rozpuścić. Następnie przestudzić. Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Do piany dodać cukier i rozmącone żółtka. Dodać aromat i masę czekoladową. Wymieszać. Dodać mąkę, proszek do pieczenia i kakao. Dobrze wymieszać, przykryć i wstawić do lodówki na noc. Po schłodzeniu nabieramy niewielkie ilości, nadajemy im wygląd kulki, obtaczamy w cukrze pudrze i układamy w odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec przez ok 10 min w rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza piekarniku. Smakują bosko :)) I to tłumaczy drugą porcję w lodówce.
P.S. Jeśli dodajemy aromat pomarańczowy możemy dodać trochę otaatej skórki pomarańczowej.

A tak wyglądał ciasteczkowy talerz
przepraszam za ostrość ;)

piątek, 9 grudnia 2011

Prawie jak gefilte fisz

Dzisiejszy przepis łączy dwie kuchnie żydowską i polską. Obie bliskie memu sercu i podniebieniu ;) a i pięknie będzie się prezentować na wigilijnym stole.... wszak święta zblizają się wielkimi krokami.

RYBNE KLOPSIKI W GALARECIE

40 dag filetów z morskiej ryby ( w kuchni żydowskiej jest to mięso z karpia)
1 czerstwa bułka
1 litr wywaru z warzyw
2 jajka
2 łyżki żelatyny ( w kuchni żydowskiej agar)
sól, pieprz, odrobina gałki muszkatołowej
natka pietruszki
cytryna, winogrono

Filety razem z bułką zmielić. Dodać jajka, przyprawy i łyżkę posiekanej natki dobrze wyrobić. Formować z masy niewielkie kulki. Wkładać do wrzącego wywaru i gotować na małym ogniu ok. 20 min. Wyjąć wystudzić. Ułożyć w foremkach. Udekorować natką i winogronami. Żelatynęnamoczyć, następnie rozpuścić w 2 szklankach wywaru z ryby i zagotować. Ostudzić, zalać rybę i wstawić do lodówki aby stężały. Przed podaniem wyjąć z foremek i udekorować plasterkami cytryny.

niedziela, 4 grudnia 2011

Próba generalna

Jakiś czas temu jadłam u serdecznej koleżanki maffiny z kurczaka. Baaardzo mi smakowały. Moja rodzinka jest raczej drobiowa w preferencjach mięsnych, tak że każdy pomysł jest na "wagę złota". Mam pozwolenie od koleżanki na umieszczenie tutaj tego przepisu.
Próba generalna odbyła siędziś i szacowne grono rodzinne zaakceptowało danie. Mało tego zażyczyło sobie podania go w pierwszy dzień świąt na uroczysty obiad.

MAFFINY Z KURCZAKA

podaję proporcje na ok.6 maffin

spory podwójny filet z piersi kurczaka
1/2 pokrojonej w drobną kostkę papryki żółtej lub czerwonej
4-5 oczyszczonych i pokrojonych pieczarek
1/2 pokrojonej w kostkę cebuli
3 plastry żółtego sera
6 łyżeczek sera typu feta
sól, pieprz
oliwa

Filet opłucz, przekrój wzdłóż na 3 części (jeśli będzie bardzo gruby filet to uda się na 4) i lekko rozbij.
Na rozgzaną na patelni oliwę włóż pieczarki z cebulą i przesmaż do odparowania soku. Blachę do maffin lekko natrzyj oliwą. W zagłębienia włóż mięso z kurczaka tak by wystawało ponad krawędzie. Lekko posól i popieprz. Włóż pieczarki z cebulą, na to łyżeczkę sera feta, następnie paprykę i po 1/2 plasterka żółtego sera. Zawiń wystające mięso tak aby dało się przykryć farsz. Wstaw do rozgrzanego piekarnika na jakieś 30-40 min. Możesz podawać z bagietką lub z pieczonymi ziemniakami. Fajnie komponują się z brokułami.

P.S. Farsz jest sprawą umowną. Można nadziać tym co sie lubi lub aktualnie ma w lodówce.
Zdjęcia nie ma bo cyfrówka na Lazarote.

piątek, 2 grudnia 2011

Ruda w podróży

Dziś nie będzie przepisu tylko trochę refleksji i parę zdjęć. Tak tak uczę się obsługi aparatu cyfrowego i ci co mnie znają to wiedzą jak zapierałam się przed "syfrówką". Jakiś czas temu znajomi namówili mnie na wariacką eskapadę do Londynu. Nie byłam tam jeszcze więc czemu nie. Nie powiem im bliżej było wylotu tym więcej było przeciw.... moje złe samopoczucie, finanse (moja szarańcza namówiła mnie na dość kosztowny prezent dla moich rodziców na święta), choroba pani Janki. Gotowa byłam zrezygnować z tej kilkudziesięciogodzinnej eskapady do królowej Elżbiety. Młodsza latorośl wyczuła mój nastrój i zadecydowała : lecisz bez gadania trzeba poznawać nowe miejsca. No i poleciałam.....

ten widok był bezcenny :)
Mimo dość wietrznej pogody Londyn bardzo mi sie spodobał. Mimo tłumów ludzi nie odczuwałam jakiegoś pośpiechu, nerwowości, nikt nie wściekał się nie trąbił stojąc w gigantycznych korkach.

Najbardziej chyba zaskoczyły mnie takie widoki:
to coś za mną kwitnie a jest 27 listopada 2011r.
A tu pytanie do was: co to jest? Owoce są fioletowe.
No i te szare wiewiórki :

Z wrażenia nie chciało mi się jeść, tylko bym chodziła i oglądała i podziwiała... dekoracje świąteczne. W Londynie miałam wrażenie że jest 22 grudnia tyle dekoracji, a w katedrze św. Pawła to był nawet koncert kolęd...
Moi współtowarzysze w końcu zarządzili, że trzeba nakarmić nasze ciała i dać odpocząć nogom. Padło na CHINA BAR w Chinatown. Jest to jeden z wielu barów w Soho gdzie płacisz określoną kwotę i przez godzinę możesz jeść dowoli tylko za napoje się płaci oddzielnie. Dania są podane w formie ciepłego szwedzkiego bufetu. Było różnorodnie, kolorowo i pysznie.... :) siedząc tam i jedząc mimo wszystko chiński fast food zastanawialiśmy się czy podobnie działające bary w Polsce miały by rację bytu no i oczywiście jaka powinna być w nich kuchnia... polska czy azjatycka.
Po obfitym posiłku ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie i poszukiwanie drobnych upominków dla najbliższych. Przy okazji nabyłam barwniki spożywcze - jak znalazł do barwienia makaroników. Udało mi się również nabyć tematyczną, metalową puszkę- w sam raz do przechowywania świątecznych ciasteczek.
W nocy powrót na lotnisko i po kilku godzinach powrót do Polski.
Budząc się w poniedziałek we własnym łóżku myślałam czy to sen był czy jawa.... Dzięki zdjęciom wiem , że jawa. Wiem też że chętnie tam wrócę..... 

sobota, 19 listopada 2011

Mała rewolucja w tradycji

W tym roku zapowiedziałam małą rewolucję w menu świątecznym, a zwłaszcza w jego słodkiej części. Będą tylko 3 ( słownie: trzy, to nie pomyłka) ciasta tradycyjne: piernik, sernik i makowiec i to koniec "wielkopowierzchniowych" ciast. Będą za to królowały ciastka, ciasteczka i pierniczki. Z uporem maniaka przerzucam posiadane książki kucharskie, zbiory przepisów, serfuję po stronach kulinarnych w necie i zamęczam wszystkie znane mi koleżanki o ciekawe przepisy. Powoli zaczynam tworzyć listę ciasteczkową na zbliżające się święta. Są już na niej : pierniczki tradycyjne, pierniczki z czerwonym pieprzem, lawendowe ciasteczka, ciasteczka z żurawiną, greckie maślane, kruche z dżemem oraz makaronki ( w życiu ich nie robiłam, więc mam trochę pietra) Lista ta jest rozwojowa i jeszcze sporo może się na niej zmienić ;) Dziś proponuję Wam przepis, który zaczerpnęłam ze strony http://www.mojewypieki.blox.pl/ . Bardzo mnie  zaciekawił. Upiekłam je dziś, aby sprawdzić ich smak i poznać ocenę najbliższych. Są to:

CIASTECZKA LAWENDOWE 
200 gram miękkiego, niesolonego masła
3/4 szklanki cukru pudru
1 żółtko
szczypta soli
1 i 3/4 szklanki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
otarta skórka z 1 cytryny
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżka suszonych kwiatków lawendy  

Z wszystkich składników zagnieść gładkie jednolite ciasto. Podzielić na dwie części, które uformować w wałki o grubości ok 3,5 cm. Zawinąć w folię i do lodówki na minimum 2 godziny. Kroić w plastry o grubości 5 mm i układać w dość sporych odległościach na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Piec ok 14 min w piekarniku rozgrzanym do 170 stopni C. Nie byłabym sobą gdybym ciut nie pozmieniała proporcji :)

Ciekawił mnie ich smak, ponieważ lawenda bardziej do tej pory kojarzyła mi się z łazienką i zapobieganiem molom, niż z kuchnią. Nie powiem smak ciekawy :).
Jeśli nie macie własnej ususzonej lawendy poszperajcie ( tak jak ja) w sklepach zielarskich. Swoją kupiłam w najstarszym ( tak mi się zdaje) sklepie zielarskim w moim mieście.


P.S. Nie znam jeszcze opinii moich domowych łasuchów.


sobota, 12 listopada 2011

W świątecznym nastroju ciąg dalszy ;)

Każdy z nas ma jakieś takie potrawy, dania, słodkości, które kojarzą się nam z dzieciństwem i świętami. Jednym z takich słodkości jest a raczej są ;) przygotowywane przez siostrę mojej babci- andruty. Po jej śmierci osobą, która je robi jest jedna z jej córek. Nie wiem dlaczego, ale jest to "żelazna" pozycja w menu bożonarodzeniowego, a ja mogę być obiedzona jak balonik, ale na andruty zawsze znajdę miejsce choćbym na drugi dzień umierała z przejedzenia i żyła na miętowej herbatce.

ANDRUTY

1 opakowanie wafli tortowych
1 kostka masła
1/2 szklanki cukru pudru
3 łyżki kakao
1 jajko
i opcjonalnie: ulubiony olejek do ciasta i słoik ulubionej konfitury
(wybrałam opcję olejek pomarańczowy i konfitura pomarańczowa)

Miękkie masło utrzeć z cukrem pudrem, kakao i jajkiem na gładką puszystą masę. Dodać olejek i dalej ucierać. Następnie jeden wafel posmarować masą, przykryć drugim, który smarujemy konfiturą na to kolejny wafel i na to masa i tak do wykończenia obu składników. Następnie obciążamy wiedzą - ja jednotomową encyklopedią PWN, a co ;) i odstawiamy w chłodne miejsce najlepiej na całą noc. Ostrym nożem kroimy w romby.

P.S. Jeśli całość oblejecie polewą czekoladową i posypiecie prażonymi orzechami to otrzymacie słynny tort Pischingera. 

środa, 9 listopada 2011

Coraz bliżej święta :)

Jeszcze w tym roku nie słyszałam, ale już po głowie chodzi mi ścieżka dźwiękowa pewnej reklamy :) Kiedyś do szału doprowadzały mnie dekoracje świąteczne sklepów, marketów już w listopadzie. Aż mnie olśniło- super, że wokół coraz więcej światełek, kolorów: zielonego, czerwonego, złotego. W powietrzu roznosi się zapach pierników, czekolady i juz za niedługo świerka. Listopad ze swej natury jest szary, bury, mglisty często mglisty.... taki depresyjny. Wiem święta rozpoczynające ten miesiąc skłaniaja nas do zadumy o tych co przeszli na drugą stronę życia. No i potem nam ta zaduma zmienia się w listopadową chandrę czy nawet depresję :( i czekamy na Święta Bożego Narodzenia nie jak na coś fajnego, miłego ale traktujemy je często prawie jak "dopust boży", bo to sprzątanie, zakupy, gotowanie.........
A tak dostajemy "kopa" do życia bo czerwień i złoto to kolory energetyczne. Jak sobie to tak "wytłumaczyłam" to przestałam tracić energię na irytowanie się na speców od marketingu i zaczęłam cieszyć się chwilą.Ci z was co czytają komentarze wiedzą, że zabrałam się za robienie dekoracji świątecznych.
Dziś proponuję coś na poprawę humoru i rozgrzewkę

HERBATA Z ŻURAWINĄ I CYTRYNĄ

ulubiona czarna herbata
kilka suszonych żurawin
syrop lub sok żurawinowy
plasterek cytryny
( wszystko podaję na 1 porcję)

Herbatę zaparzamy według uznania. Wrzucamy kulki żurawiny, dolewamy syropu lub soku i dodajemy plasterek cytryny. Jeśli lubimy bardzo słodką herbatę to możemy dosłodzić cukrem.
Kolor ma rewelacyjny :) no i jakie bogactwo witaminy C. Akurat na te listopadowe wieczory. Polecam :)

czwartek, 3 listopada 2011

Propozycja dla Pawła

Witam :) Pierwotnie post miał być o dyni, którą to ostatnio młodsze pokolenie kucharek serwowało na różne sposoby. Po degustacji zupy, placków i ciasta uznałyśmy, że nie jest to warzywo co powala nas na kolana.... owszem zjemy, ale bez szaleństw.
Podczas wczorajszej rozmowy z Pawłem dostałam "zadanie" miałam znaleźć w swoich zbiorach przepis na ciekawy sernik na zimno ewentualnie pieczony w ....... mikrofali. Tak tak nie przewidzieliście się;) To ostatnie nie powiem lekko mnie zmroziło. Mikrofalówka nie jest sprzętem kuchennym który lubię.Aaa zadanie miało jeszcze obwarowania: ma być kolorowo i małokalorycznie.  Poszperałam po pożółkłych księgach i oto co znalazłam:

PUSZYSTY DESER A'LA SERNIK

3 galaretki w proszku w różnych kolorach
1/2 l mleka skondensowanego (niesłodzonego)
ok. 150 g biszkoptów
owoce do dekoracji

Każdą z galaretek (oddzielnie) rozpuść w 1/2 porcji wody podanej na opakowaniu. Tortownicę wyłóż folią i na dnie ułóż biszkopty.
1/2 mleka ubij mikserem ( początkowo 1 min na małych obrotach, potem 3 na wyższych) następnie powoli dodawaj tężejącą galaretkę (JEDNĄ) i ubijaj jeszcze 2-3 minuty. Wyłóż masę na biszkopty i wstaw do lodówki na ok 10 min. Resztę mleka ubij z drugą galaretką. Masę wyłóż na pierwszą warstwę i do lodówki na kilka minut. Udekoruj owocami, zalej 3 galaretką. Wstaw na minimum godzinę do lodówki.
Pamiętaj: ubijaj mleko w wysokim naczyniu, chyba że chcesz sprzątać całą kuchnię :)

P.S. Mam nadzieję, że zadowoliłam. Jeśli nie to mam jeszcze kilka w zanadrzu, nawet na mikrofalę.

sobota, 22 października 2011

Coś słodkiego

Nie jest dla Was tajemnicą, że lubię książki z kuchnią w tle. Właśnie jedna z nich zainspirowała mnie do poszperania w posiadanych książkach kucharskich i zrobienia typowo włoskich ciasteczek-sucharków cantucci. Są rewelacyjne zwłaszcza lekko maczane w kawie z mlekiem lub czerwonym winie. Tak naprawdę są rewelacyjnym dodatkiem do ciepłrgo mleka czy kakao. Wypróbowałam przepis z ksiązki kucharskiej Małgorzaty Kalicińskiej, tak tak tej samej co napisała "Dom nad rozlewiskiem".

CANTUCCI 

30 dag obranych i posiekanych migdałów (płatki nie zdają egzaminu niestety)
50 dag mąki
20 dag cukru
4 jajka
1 torebka cukru waniliowego
szczypta soli
masło do wysmarowania blachy
1 roztrzepane jajko do smarowania.

Migdały, cukier, mąkę, cukier waniliowy, sól wymieszać dodać jajka i zagnieść ciasto, Uformować z niego 2 wałki o średnicy około 2 cm. Ułożyć na nasmarowanej masłem blasze. Posmarować roztrzepanym jajkiem. Piec w nagrzanym do 120 stopni Celsjusza piekarniku przez 30 min. Wyjąć i pokroić na centymetrowej grubości plastry. Ponownie wstawić do piekarnika na 15 min.
UWAGA: Nóż którym kroimy musi być naprawdę ostry :) !!!!
Po wystudzeniu przechowujemy w szczelnym pojemniku.

P.S. Jiena dobrze smakuje z porto ;)



poniedziałek, 17 października 2011

Pieczony ziemniak

Kto z nas jeszcze pamięta smak pieczonego w ogniskowym żarze ziemniaka vel kartofla? Wybrałam się wczoraj na spacer po moim pięknym mieście i w trakcie wędrówek po osiedlu domków jednorodzinnych zapachniało mi palonymi liśćmi i pieczonym ziemniakiem..... Wróciły wspomnienia z jesiennych wypadów do rodziny na wsi w celu pomocy przy tzw. "wykopkach". Nie powiem dostawał człek w kość zbierając ziemniaki, ale późnopopołudniowe ogniska w których piekły się ziemniaki, zapach dymu, ziemi i niedalekiego lasu wynagradzały to zmęczenie.... Fajny to był czas. Wspomnienie to nieudolnie próbuję przywołać w swoim blokowym M.....

PIECZONY ZIEMNIAK Z DIPEM CZOSNKOWYM

kilka ziemniaków równej wielkości,
oliwa,
sół, pieprz, rozmaryn
mały pojemnik jogurtu naturalnego
2-3 łyżki majonezu
2-3 ząbki czosnku
szczypta  cukru

Ziemniaki umyć i jeśli mają cienką skórkę to nie obierać. Naciąć podłużnie. W misce wymieszać oliwę z solą, pieprzem i rozmarynem i dokładnie obtoczyć w tym ziemniaki. Układać na wyłozonej papierem do pieczenia blasze i wstawić do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika na ok. 30-40 min. ( zależy to od gatunku ziemniaka). Możemy przyspieszyć wcześniej lekko obgotowując ziemniaki.
Pyrki sie pieką. Wtym czasie robimy sos: jogurt mieszamy z majonezem, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i cukrem.
Wyjmujemy ziemniaki w nacięcie nakładamy sosu i ....... pałaszujemy, aż sie uszy trzęsą :)

P.S. Jakie jeszcze znacie okreslenia na ziemniaki?

sobota, 1 października 2011

Wspomnienie wakacji

Nie wiem, czy to pod wpływem pogody-która to bardziej przypomina letnią - czy też zdjęć co wpadły mi w ręce podczas sobotniego sprzątania zachciało mi się odtwarzać smak zalewajki fojutowskiej.
W ostatnich dniach sierpnia dzięki uprzejmości pewnego Mr.Big'a ( a tak mi sie skojarzyło z pewnym filmem ;)) zrealizowałam jedną z tegorocznych ideii fix. Wreszcie zobaczyłam słynny akwedukt w Fojutowie- zaintrygowanych odsyłam do "wujka" Google lub "cioci" Wikipedii.
Po wędrówkach po ciekawym terenie uznaliśmy, że warto coś przekąsić. Nie jakieś wielkie obżarstwo ale takie małe co nieco. Zasiedliśmy w zajeździe i po przestudiowaniu karty zdcydowaliśmy się na zalewajkę fojutowską. To co dostaliśmy to była poezja..... na samo wspomnienie dostaję ślinotoku. Podczas dzisiejszych eksperymentów kuchennych udało mi się odtworzyć ten smak

MOJA WERSJA ZALEWAJKI FOJUTOWSKIEJ

1/2 butelki żurku
5 ząbków czosnku
3-4 ziemniaki (najlepiej takie co się rozgotowują)
liść laurowy
kilka ziarenek ziela angielskiego
2-3 kotlety schabowe
3-4 kapelusze grzybów leśnych najlepiej prawdziwków
sól, pieprz
majeranek
śmietana 

Kotlety pokroić w wąskie paseczki. Ziemniaki obrać i pokroić w dość drobną kostkę. Przełożyć do garnka zalać wodą .Dodać obrane i zmiażdżone ząbki czosnku, liść laurowy, ziele angielskie. Kapelusze prawdziwków oczyścić i pokroić w paski. Dodać do garnka i gotować, aż ziemniaki będą miękkie i zaczną się rozpadać. Dodać żurek. Zagotować. Doprawić solą i pieprzem oraz majerankiem. Dodać śmietanę ponownie sprawdzić smak i ewentualnie doprawić. 
Łatwe, proste i smaczne...... Smacznego :) 

P.S.Jiena przepraszam, że nie deser ;) 

piątek, 23 września 2011

Idzie Pani Jesień

kosz owoców niesie :) a w nim pchnące jabłka i gruszki i śliwki fioletowe..... tak mi się jakoś zrymowało. Dziś rozpoczyna się "moja" pora roku. Uwielbiam te złocienie, brązy, pomarańcze i purpury - kolory tzw. " złotej polskiej jesieni". To nic, że coraz chłodniej i słonko tak nie grzeje. Cieszę się każdym dniem bez deszczu i znalezionym w parku kasztanem. Często o tej porze robię szybki deser owocowy z jabłek.

MUS Z JABŁEK

jabłka
rodzynki
odrobina wody
i według uznania trochę cynamonu lub cukru waniliowego

Jabłka obieram, usuwam gniazda nasienne i kroje w spore kawałki. Do garnka wlewam 5-6 łyżek wody wsypuje owoce i pod przykryciem na małym ogniu duszę tak długo, aż powstanie mus. Oczywiście od czasu do czasu mieszam, aby się nie przypaliło. Dodaję rodzynki i cukier waniliowy lub cynamon - w zależności od nastroju. Po przestygnięciu wykładam do miseczek i jeszcze ciepły podaję. 
Potrafię sama zjeść mus z kilograma jabłek :)
Oczywiście jak mamy urodzaj jabłek można tak przygotowany mus zawekować i zimą podgrzać albo wykorzystać do jabłecznika. 

P.S. Jiena to dla Ciebie jako pierwsza mea ;)  

poniedziałek, 12 września 2011

Sałatka gospodarska

Powoli kołowrotek się rozkręca i coraz częściej zaczynam szukać przepisów szybkich a treściwych i jak to chyba Maria nazwała " porządkowych". Składniki do tej sałatki znajdziemy praktycznie w każdej lodówce i spiżarni lub w zakamarkach kuchennych szafek. Jej ostateczny smak zależy od naszej inwencji twórczej. Podaję bazę i zostawiam pole do popisu.....

SAŁATKA Z ZUPEK CHIŃSKICH

Baza:
2 opakowania zupek chińskich ( w zależności od upodobań albo 2 ostre,albo ostra i  łagodna),
1 średni majonez
1 srednia kapusta pekińska

i reszta według uznania np:
1 puszka kukurydzy,
1 czerwona papryka pokrojona w kostkę,
1/2 puszki groszku zielonego
pomidorki koktajlowe
1 mały por
lub to co mamy pod ręką ;)

możemy też dodać: 
10 dag pieczonego kurczaka lub chudej wędliny, albo żółtego sera

Makaron pokruszyć, dodać suche przyprawy, które były w opkowaniach i wymieszać z majonezem. Odstawić na minimum 3 godziny ( czasem robię to przed wyjściem do pracy). Kapustę poszatkować, pomidorki przekroić na połówki, por w pół talarki, puszki odsączyć, mięso lub ser pokroić w kostkę i..... wszystko wymieszać z makaronem. :)
Smacznego!

sobota, 3 września 2011

Ta ostatnia niedziela.....

Jutro ostatni dzień  w weekendowym miejscu pracy... trzy lata minęły szybko. Podjęłam decyzję, że odchodzę z tego miejsca i czuję się dziwnie. Z jednej strony radość - odzyskuję wreszcie weekendy ( ale na jak długo ;) )- z drugiej będzie mi brakowało paru osób poznanych w tym miejscu i oczywiście nieograniczonego dostępu do różnorodnej prasy.... Ale mój czas tam minął, jestem gotowa na nowe wyzwania :) również te kulinarne !!!!
Planuję za dwa tygodnie zrobić sobie "weekend spiżarniany" i przygotować troszkę zapasów na zimę. Za dwa, ponieważ w przyszłym tygodniu spotykam się z moim adoptowanym bratem :)), który powinien być już w Wawie.
W pierwszej kolejności zrobię

PAPRYKĘ W SŁOIKU 

 2 kg papryki słodkiej ( czerwona, żółta)
         małe obrane pieczarki (niekoniecznie)
ząbki obranego czosnku, suchy koper, pieprz w ziarnach, ziele angielskie, liście laurowe, gorczyca

Papryki oczyścić, pokroić na paski i układać surowe w słoikach. Dodać pieczarki i przyprawy. Zalać gorącą zalewą.

ZALEWA:
3 litry wody
2 szklanki cukru
2 łyżki miodu
1 szklanka octu 10%
sól do smaku

Wszystkie składniki zalewy zagotować.

Słoiki zakręcić. Pasteryzować na małym ogniu 25 minut.

Tak przygotowaną papryką swego czasu poczęstowała mnie jedna z beneficjentek w pewnym projekcie. Papryka jest rewelacyjna, chrupka, jędrna rewelacyjna :)) tylko palce oblizywać :)))

sobota, 27 sierpnia 2011

Na zimę lub do letniego deseru :)

W czasie wakacyjnym w pracy ciut wolniejsze obroty i czas na rozmowy z koleżankami nie tylko o kolejnym zawodowym problemie. Jednym z tematów takich pogaduch jest zawsze kuchnia i wymiana przepisami :)
Do dzisiejszych eksperymentów kulinarnych zainspirowała mnie koleżanka zachwycająca się smakiem plasterków cytryny służących jako uzupełnienie deseru lodowego..... Podumałam i dziś zrobiłam dwie kombinacje. Pierwsza z wanilią - uwielbiam jej smak i zapach. Zawsze łatwo było mnie udobruchać porcją dobrych lodów waniliowych. :) Drugą z cynamonem - wszak wszyscy znamy jego właściwości rozgrzewające :)

CYTRYNY W RUMIE Z CYNAMONEM LUB WANILIĄ

podaję przepis na jedną porcję - słoiczek o pojemności 250 ml

1 cytryna
1/2 - 3/4 szklanki cukru
1/3 szklanki rumu ( może być ciut więcej)
kawałek laski wanilii lub kawałek cynamonu

Cytrynę porządnie szorujemy i sparzamy wrzątkiem.Kroimy w cienkie plasterki. Układamy w słoiku co jakiś czas podsypując cukrem. Zalewamy rumem. Wkładamy kawałek cynamonu lub wanilii. Zamykamy i mocno wstrząsamy. Wstawiamy do lodówki.
Na moje co jakiś czas trzeba będzie potrząsnąć aby cukier się rozpuścił. Po 3-4 dniach otrzymamy dodatek do deserów lub "rozgrzewacz" do herbaty :)
Plusem tego przepisu jest to, że możemy przyrządzać ten smakołyk przez cały rok i na efekty też nie trzeba długo czekać, jak np. przy nalewkach.

P.S. Uprzedzając pytanie o zdjęcia - pojawią się jak tylko cukier w słoiczkach się rozpuści :)


niedziela, 14 sierpnia 2011

Sezon na grzyby

Coraz bliżej jesień, moja pora roku pod względem kolorystyki, pełna czerwieni, pomarańczy kolorów ognia..... czas gdy w lasach pojawiają się grzyby. Nie jestem wytrawną grzybiarką, ale lubie chodzić po lesie. Bardziej zawsze to traktuję jako wypad do lasu ze zbieraniem grzybów tak jakby "przy okazji". Dzięki tegorocznemu mokremu latu na straganach mozna już kupić kurki. Grzyby szlachetne, wykwintne a za razem bardzo proste i nie wymagające wielu ozdobników.
Dzisiejszy przepis jest taki właśnie prosty. Zresztą ci z was, którzy są ze mną od czasu wiedźm wiedzą, że lubię prostą kuchnię.

KURKI W ŚMIETANIE

kurki
masło
mała cebula
sól i pieprz
śmietana kremówka

Grzyby oczyścić, umyć. Na patelni rozpuścić masło dodać obraną i drobno posiekaną cebulę, lekko ją zeszklić. Dodać kurki i smażyć aż sok odparuje. Dodać sól i pieprz do smaku. Na sam koniec dodać śmietanę, chwilkę pogotować. Podawać z bagietką, świeżym pieczywem. Pychotka :)
Wiem, wiem nie jest to danie dietetyczne, ale co mi tam ;)

wtorek, 2 sierpnia 2011

Chaczapuri

Jest to potrawa, która przypomina trochę ciasto francuskie z nadzieniem serowym. Przepis który zaraz podam jest moją kombinacją dwóch innych ( jeden z wcześniej wymienionej książki, drugi z telewizyjnego programu Dzień dobry tvn). Uprzedzam ciasto jest bardzo sycące i lepiej przygotować je kiedy mamy większą ilość osób do wyżywienia.

CHACZAPURI

1/2 szklanki mleka
1/4 szklanki jogurtu naturalnego
1 jajko
sól
mąka w ilości potrzebnej na gęste ciasto (ok 70 dag)
2-3 łyżki masła
250 g sera żółtego - goudy
150 g twarogu

Goudę zetrzeć na tarce o dużych oczkach i wymieszać z twarogiem, lekko posolić. Z pozostałych składników (oprócz masła) zagnieść ciasto. Podzielić na 4 części. Każdą rozwałkować na grubość ok 1 cm ( krążki powinny być ciut mniejsze niż średnica patelni). Na 2 układamy masę serową, przykrywamy kolejnymi krążkami i sklejamy dokładnie brzegi. Na patelni roztapiamy masło i ostrożnie układamy pierwsze chaczapuri, przykrywamy i smażymy do zrumienienia, następnie odwracamy i już bez pokrywy smażymy. Zdejmujemy z patelni i kroimy w trójkąty jak tort. :)
Smacznego !!!

poniedziałek, 18 lipca 2011

Smaki Gruzji.......

Dziś dotarła do mnie długo wyczekiwana przesyłka. Udało mi się zdobyć w niezłym stanie książkę pani Grażyny Strumiłło- Miłosz ( w życiu prywatnym bratowej Czesława Miłosza) " Kuchnia gruzińska". Książka ciut wiekowa w tym roku stuknie jej 30stka. Niewielka i na pierwszy rzut oka niepozorna, ale jej zawartość porywa i przywołuje wspomnienia, nie tylko tych uczt jadanych w lokalach ale i szybkiej, skromnej ale jakże pysznej supry zorganizowanej przez Pridoma na podwórku piekarni. Wręcz czuję w ustach smak chaczapuri, chinkali, bakłażanów z orzechami...... no i oczywiście przepyszne wino.
Czuję w kościach, że jutro na tapecie będzie właśnie chaczapuri..... Oczywiście podam Wam przepis. :)

piątek, 15 lipca 2011

Letni obiad :)

Oj pogodę tego lata mamy kapryśną, raz za oknem zimny listopad raz gorący lipiec.... Jednego dnia mam ochotę biec do kuchni i gotować fasolkę po bretońsku, albo rosół na rozgrzewkę, a drugiego myślę co tu zrobić aby obiad był pyszny i jego przygotowanie było krótkie.
Dzisiejsza propozycja obiadowa dotyczy tych ciepłych dni. Jest nią :

SAŁATA Z KURCZAKIEM I GRZANKAMI

1 średnia kapusta pekińska lub spora główka ulubionej sałaty
3 średnie pomidory
3 ogórki małosolne
1 średnia cebula (niekoniecznie)
1 duża czerwona papryka
1 podwójny filet z kurczaka
2 bułki kajzerki
sól, pieprz
trochę oliwy
1 sos sałatkowy Knorra np. grecki, może być własnej produkcji vinegret

Wiem z sosem poszłam na łatwiznę, ale chodziło o to aby jak najkrócej przygotować obiad.
Mięso myjemy, osuszamy, kroimy w kostkę solimy i pieprzymy. Odstawiamy na chwilkę. Na patelni rozgrzewamy oliwę i smazymy kawałki kurczaka na złoty kolor.
Kapustę oczyszczamy i kroimy w paski. Pomidory kroimy w ósemki. Ogórki w plasterki. Cebulę obieramy i kroimy w piórka. Paprykę oczyszczamy z nasion i kroimy w paseczki. Warzywa wymieszać. Sos przygotować wg przepisu na opakowaniu.Polać warzywa.
Bułki pokroić w kosteczkę i zrumienić na rozgrzanej suchej patelni.
Kawałki kurczaka wyłożyć na warzywa, posypać grzankami z zaraz podawać.

Można nie posypywać grzankami, tylko podać je w osobnej miseczce i każdy z biesiadników posypuje sobie sałatę na talerzu wg upodobania.
Tak naprawdę jakie dodamy warzywa zależy od naszych upodobań i tego co akurat mamy pod ręką. 
Ja do swojej dodałam jeszcze (po odsączeniu) 1/2 puszki mieszanki meksykańskiej, bo tyle zostało mi z innej potrawy ;)
Smacznego!!! 

piątek, 8 lipca 2011

Czterdzieści i cztery :)

Dziś kochani nie będzie o moich wrażeniach kulinarnych a o przyjaźni. W dniu dzisiejszym skończyłam czy może kończę 44 lata. Moje Przyjaciółki i Kumpelki spowodowały, że te stały się wyjątkowe i napewno niezapomniane. Skoro świt - po wcześniejszym spisku z moimi córkami- obudziły mnie odśpiewując gromkie " Sto lat" i wręczając bukiet czterdziestu czterech długich pięknych czerwonych róż. Musiałam mieć bardzo "ciekawy" wyraz twarzy po takiej pobudce nie do końca kodując co się dzieje. Po ich wyjściu udało mi się jeszcze zasnąć... i po pobudce gdyby nie kwiaty to myslałabym, że ta cała akcja mi się śniła.  Wiem, że dostałam po oczach fleszem od aparatu i mam nadzieję, że dostanę te zdjęcia. Obiecuję że chociaż jedno tu umieszczę .

Dziewczyny DZIĘKUJĘ :)

dopisano 26.04.2012
Trochę to trwało i nie są to te od "flesza po oczach", ale róże te :)

niedziela, 3 lipca 2011

Odrobina słodkości

Patrząc za okno zastanawiam się czy mam lipiec czy ciepły listopad.... Z nieba leje tak jakby aniołki urządziły sobie lany poniedziałek do entej potęgi..... W takie dni szukam czegoś słodkiego, aby poprawić sobie nastrój i nie interesuje mnie, że mam kilka kilogramów ponad normę. W ten weekend padło na słodkie bułeczki, które można zjeść na wiele sposobów: z masełkiem, konfiturą czy nutellą albo same - zwłaszcza jak są jeszcze cieplutkie. 

SŁODKIE BUŁECZKI

5 dag drożdży
1 szklanka mleka
3/4 szklanki cukru
2 jajka
10 dag miękkiego masła
ok 70 dag mąki

Z drożdży, mleka łyżki mąki i łyżki cukru robimy zaczyn i odstawiamy do wyrośnięcia. Jajka miksujemy z resztą cukru i miękkim masłem. Dodajemy zaczyn i mąkę i miksujemy. Odstawiamy do wyrośnięcia. Następnie dzielimy ciasto na równe części , nadajemy kształt bułeczek( w zależności od wilgotności powietrza i mąki czasem trzeba na tym etapie dodać trochę mąki, aby ciasto było zwarte ) i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy na chwilę do wyrośnięcia. Smarujemy lekko wodą. Wstawiamy na ok 20-30 min do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Na 5 minut przed końcem ponownie smarujemy wodą.
Smacznego:)

czwartek, 30 czerwca 2011

Chinkali

Tak wyglądały nasze chinkali przez współtowarzyszy zwane Chinka o imieniu Li. Udało mi się zjeść je godnie - czyli nadgryźć i wyssać bulion.
W przewodniku Gruzja i Armenia oraz Azerbejdżan - Magiczne Zakaukazie znalazłam przepis na te pierogi. W sumie jest łatwy. Oto on:
ciasto:
4 szklanki mąki
1 1/4 łyżeczki soli
1 1/4 szklanki ciepłej wody

Wszystkie składniki ciasta zagniatamy przez 5 minut i odstawiamy pod przykryciem na 40 min.

farsz:
1/2 kg mięsa mielonego wołowo-wieprzowego niezbyt chudego
1/2 łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
1 1/4 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki kminku
szczypta pieprzu cayenne
3 małe cebule
1/2 szklanki bulionu wołowego

Wymieszać mięso z przyprawami, dodać starte cebule i bulion. Dokładnie wymieszać. Ciasto podzielić na 25 równych części, każdą rozwałkować tak aby powstał krążek o średnicy 15 cm. Na środku krążka umieszczać po ok. łyżeczce farszu. Na brzegu ciasta wykonywać fałdki zgodnie z ruchem wskazówek zegara tak, aby każda kolejna zachodziła na poprzednie, zamykając farsz w środku "sakiewki". Fałdy powinny tworzyć szczelne zamknięcie. Gotujemy w osolonej wodziez odrobiną oliwy przez 12-15 min. Podajemy posypane pieprzem.
Moim zdaniem zdecydowanie lepsze są lekko podsmażone - ale to kwestia gustu.
I uprzedzam pytania - osobiście jeszcze ich nie jadłam.

A to Mario dla Ciebie :
jezioro w górach


Nekresi - monastyr wysoko w górach

a to jedna z cerkwi w tym monastyrze

piątek, 24 czerwca 2011

Wspomnień czar

Chyba wszyscy pamiętają pierwszy powiew egzotyki jaki pojawił się w polskich kuchniach na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego stulecia ( jak to bzmi ;)) prosto z zaprzyjaźnionych Węgier.Danie pełne witamin i kolorów.  Każda pani domu miała swój patent nie tylko na przygotowanie tego dania, ale również na podanie. Jedni byli za podawaniem z ryżem, inni tworzyli opcję chlebową a jeszcze inni "spolszczyli" i podawali z ziemniakami. Osobiście należę do frakcji chlebowej :)
Dziś podaję swoją wersję tej potrawy.
LECZO

2 spore cebule
4 czerwone papryki
1-2 kabaczki
1 laska podwawelskiej
koncentrat pomidorowy lub przecier pomidorowy
sól, pieprz, mielona ostra papryka
trochę oleju

Kiełbasę pokroić w kostkę. Cebulę i kabaczek obrać. Usunąć z kabaczka i papryk nasiona. Warzywa pokroić w kostkę. W garnku rozgrzać olej podsmażyć kiełbasę, dodać cebulę, chwilkę przesmażyć razem dodać paprykę i kabaczka. Dusić pod przykryciem, aż kabaczek zmięknie. Dodać przecier lub koncentrat pomidorowy i przyprawy.
Jeśli danie jest zbyt płynne można zagęścić odrobiną mączki ziemniaczanej rozprowadzonej w kilku łyżkach wody.

środa, 22 czerwca 2011

Mielone inaczej

Ostatnie dni obfitowały w spotkania towarzyskie w trakcie których opowiadałam o swoich wrażeniach z bajkowej Gruzji. Mogę śmiało powiedzieć, że moje serce zostało w tym kraju ( i to bez żadnego podtekstu), po prostu zakochałam się w tym kraju. W trakcie jednego z tych spotkań koleżanka "sprzedała" mi przepis na mielone inaczej. Ciut go zmieniłam ;)

MIELONE INACZEJ 

ok 1 kg niezbyt tłustego mielonego mięsa
1-2 jajka
1 bułka namoczona i odciśnięta ( ja użyłam suchego miąższu chleba)
1 średnia posiekana cebula ( u mnie było 1/2 pęczka szczypiorku)
2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
sól, pieprz
i zioła które zwykle dodajesz do kotletów mielonych :)
400 g śmietany kremówki

Z mięsa, jajek, bułki, cebuli i czosnku oraz przypraw wyrabiamy jednolitą masę. Formujemy zgrabny bochenek, który umieszczamy w naczyniu żaroodpornym tak aby po bokach była wolna przestrzeń. Zatewamy śmietaną, przykrywamy i wstawiamy do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika na około 1 godzinę. Po wyjęciu kroimy na plastry i podajemy zmłodymi ziemniakami z koperkiem i ulubioną sałatą.
Koleżanka mówiła, że wyśmienicie smakuje również z przesmażonymi kurkami dodanymi do sosu śmietanowego. 

P.S. Jest to wyśmienite danie na lato - praktycznie samo się robi ;)

piątek, 17 czerwca 2011

I po wakacjach.......

Domyślam się, że wielu z Was czytało tytuł posta z niedowierzaniem.... przecież wakacje dopiero będą. Moje w tym roku były w czerwcu i były suuuuuuper!
Najpierw króciutkie-jedniodniowe- nad Bałtykiem. Pogoda dopisała i mogłam spędzić je w miłym towarzystwie chodząc po plaży i nie tylko. Wszystkim miłośnikom kuchni, a zwłaszcza pieczenia chleba polecam Muzeum Chleba w Ustce. Nie jest duże, ale za to bardzo ciekawe.Mają nieżle zrobiony film o historii chleba i sporo eksponatów. Pani, która tam pracuje poleciła mi książkę-  kopalnię wiedzy o wyrobie chleba i z dużą ilością przepisów - Eleonory Trojan " Domowy wyrób - pieczywo tradycyjne". Jest to chwilowo moja lektura do poduszki. Oczywiście dam Wam znać co już wypróbowałam.
Wakacjami dekady był pobyt w pięknej, baśniowej Gruzji.Jest to kraj kontrastów i przepięknych widoków. Co za jedzonko mmmmm......... poezja. Przepyszne bakłażany z masą orzechową, chaczapuri, chinkali, papryki faszerowane, maleńkie gołąbki w liściach winogron,ogórki, pomidory i wiele jeszcze innych pyszności, które to ciągle pojawiały się na stole w trakcie posiłku.  No i oczywiście napój bogów - wino.
Wybaczcie ale wakacyjne przepisy będą pojawiać się sukcesywnie, zgodnie z domowymi próbami. :)

niedziela, 5 czerwca 2011

Wakacje :)

Wiem, wiem troszkę się obijam w prowadzeniu bloga. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że jestem pracoholikiem oraz to, że zblizają się moje krótkie wakacje :)
Zastanawiałam się jaki dziś umieścić przepis: na chłodnik czy bigos z młodej kapusty, a może maffiny? Papryka okazała się "czarnym koniem".  Oto zwycięzca:

 PAPRYKA PIECZONA - FASZEROWANA

4 duże czerwone papryki
200 g miękkiego serka koziego lub serka typu feta
1-2 zmiażdżone ząbki czosnku
pieprz
pęczek świeżej posiekanej bazyli lub 2 łyżeczki suszonej
opcjonalnie 50 g posiekanych czarnych oliwek

Papryki upiec, oczyścić z nasion i obrać ze skórki. Podzielić na połówki. Serek rozgnieść widelcem dodać czosnek, bazylię, pieprz i ewentualnie oliwki. Połówki papryki posmarować masą serową i zrolować. Wstawić do lodówki, aby farsz stężał. Przed podaniem polać oliwą i udekorować listkami bazyli.

sobota, 21 maja 2011

Sezon na owoce :)

Lato coraz bliżej i coraz częściej będziemy spotykać się ze znajomymi na piknikach, grillach. Często przy takich okazjach podajemy na koniec kawę z ciastem. Mam do dzisiejszego przepisu sentyment.... jest to ciasto, które jako 12-latka poraz pierwszy upiekłam sama :) Jest bardzo proste i tak naprawdę możemy przygotowywać je przez cały rok - używając owoców sezonowych.

CIASTO CAŁOROCZNE "DANKA"

1 szklanka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1szklanka cukru
4 jaja
1/2 kostki "Palmy"
owoce
tłuszcz do wysmarowania tortownicy
bułka tarta do wysypania formy

Średnią tortownicę smarujemy tłuszczem i wysypujemy bułka tartą. Owoce myjemy, odsączamy i jeśli trzeba obieramy i rozdrabniamy.
Przy pomocy miksera łączymy mąkę, proszek do pieczenia, 1/2 szklanki cukru, 2 jajka i "Palmę" w jednolitą masę.
Ciasto wylewamy do tortownicy na to układamy owoce i przykrywamy pianą ubitą z 2 białek i 1/2 szklanki cukru.
Pieczemy ok 30-40 min w temperaturze 200 stopni Celsjusza . Patyczkiem sprawdzamy czy ciasto się przepiekło.
tu w wersji z morelami :)

poniedziałek, 16 maja 2011

Lubię to ;)

Dzięki przeprowadzce mojego adoptowanego brata mam ostatnio więcej czasu ;) Po wielu miesiącach na nowo organizuję sobie wieczory.Wracam do filcu i do książek, sprawdzam co nowego pojawiło się na mapie kulinarnej mojej kochanej Bydzi. Podczas niedawnego pobytu w empiku wpadła mi w ręce książka "Lunch w Paryżu". No i wsiąkłam, opisy Paryża przywołały wspomnienia, ale to nic ;) rozpłynęłam się przy przepisach kulinarnych. Parę razy przerywałam czytanie i biegłam do kuchni zaspakajać pojawiający się głód. Wszystkim, którzy lubią gotować polecam tę książkę z całego serca.
Panów może ciut razić wątek miłosny, ale wierzcie mi dla tych przepisów warto :)

niedziela, 15 maja 2011

Magia TV

Od kilku tygodni śledzę polski serial o tytule, który nawiązuje do kuchni. Nawet część jego akcji dzieje się w kuchni pewnego lokalu. Wciągnęły mnie perypetie bohaterki oraz to, że może być kulinarną inspiracją. Dzięki niemu trochę inaczej wykorzystałam swój "żelazny zapas kuchenny" i tak powstały hot dogi francuskie.

HOT DOGI FRANCUSKIE

opakowanie ciasta francuskiego (400 500g)
4 parówki berlinki
kilka suszonych pomidorów w oliwie

Berlinki obierz z osłonki. Pomidory odsącz, posiekaj. Płat ciasta podziel na 4 części. Wzdłuż jednego z boków kwadratu ułóż 1/4 posiekanych pomidorów na to parówkę i rolujemy. Układamy na wyłożonej papierem blasze i pieczemy do zezłocenia w nagrzanym do 200 stopni C piekarniku. Smacznego !!!!!

niedziela, 8 maja 2011

Naleśnikarnia druga odsłona

Wczoraj usmażyłam troche za dużo naleśników. Trzeba było wymyśleć sposób ich zagospodarowania. Szybki przegląd lodówki i powstała naleśnikowa tortilla :)

TORTILLA

1 pierś z kurczaka
mały jogurt
sok z 1 cytryny
sól, pieprz
trochę oliwy
1-2 pomidory pokrojone w półplasterki
1/2 ogórka pokrojonego w plasterki
1 cebula pokrojonaw półplasterki
kilka liści sałaty, albo trochę poszatkowanej kapusty pekińskiej
sos czosnkowy lub majonezowo-katuchupowy
kilka wytrawnych naleśników lub placków tortilli

Pierś z kurczaka kroimy w paski. Z jogurtu, soli, pieprzu i soku z cytryny robimy zalewę w której macerujemy mięso - minimum 2 godziny. Na patelni rozgrzewany oliwę i wkładamy mięso z zalewą jogurtowo-cytrynową. Smażymy do lekkiego zezłocenia.
Naleśniki lub placki tortilli możemy lekko podgrzać w piekarniku. Na placki kładziemy liście sałaty lub poszatkowaną kapustę na to kawałki mięsa, potem pomidor, ogórki i cebulę. Polewamy sosem i składamy według upodobania.

sobota, 7 maja 2011

Naleśnikarnia

Od kilku dni " chodziły" za mną naleśniki.... był tylko jeden problem nie mogłam się zdecydować z czym je chcę zjeść. Czy maja być na słodko czy na słono? Wczoraj w trakcie zakupów dostałam olśnienia- naleśniki wytrawne, na piwie z mięsno -warzywnym nadzieniem.

CIASTO

1/4 l piwa jasnego
1/4 l wody
2 jajka
25dag mąki
spora łyżka oliwy
sól

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Ciasto powinno mieć kosystencję śmietany.
Smażymy na rozgrzanej patelni z obu stron na złoty kolor.

FARSZ

Nie podam konkretnego farszu, jego skład zależy od naszej kreatywności i zawartości lodówki. Powinien być dość ostry. Do swojego wykorzystałam zmieloną resztkę pieczeni z szynki, którą przesmażyłam na oliwie z czosnkiem, pieprzem, ziołami prowansalskimi i przecierem pomidorowym. Drugim farszem  były przygotowane według przepisu na opakowaniu  warzywa mrożone - jedna moja "szarańcza" nie lubi mięsa mielonego w jakiejkolwiek postaci.  Do obu farszy dodałam trochę startego żółtego sera. Równie dobrze można oba farsze zmieszać w jeden :) 
Naleśniki możemy podawać z katchupem lub sosem czosnkowym.

niedziela, 1 maja 2011

Majówka

Jeszcze w kwietniu, podczas babskich pogaduch, doszłyśmy  z koleżankami  do wniosku, że tej wiosny mocno lansowany jest we wszelkich "babskich " czasopismach - rabarbar. Każdy z nas pamięta kompot z rabarbaru.No i rozpoczęła się dyskusja co to za cudo - owoc czy warzywo? Dzięki internetowi szybko ustaliłyśmy, że to bylina warzywna i spożywanie jej w dużych ilościach może być szkodliwe :( 
Mam nadzieję, że dzisiejszy deser nie zrujnuje nam zdrowia.....

RABARBAR Z KRUSZONKĄ

1 kg rabarbaru
10 dag cukru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej

10 dag zimnego masła
10 dag mąki
5 dag płatków owsianych
1 łyżka cukru
szczypta cynamonu

Rabarbar obrać i pokroić w kostkę . Wrzucić do garnka dodaj cukier i duś często mieszając do miękkości. Dodaj rozrobioną z 1 łyżką wody mączką ziemniaczaną. Przełóż do naczynia żaroodpornego. Z pozostałych składników zagnieść kruszonkę i posypać rabarbar. Piec w rozgrzanym do 220 stopni piekarniku przez 25 min.
Jeśli używamy zielonego rabarbaru to po upieczeniu wygląd nie jest zbyt zachęcający..... ale smakuje wybornie zwłaszcza jak doda się lody waniliowe.



poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Odurzona wiosną :)

Wiosenne święta dobiegają końca, udało się nam spędzić je bez większego szaleństwa. Dzięki "przepustce sanatoryjnej " ojca,  święta były w ścisłym rodzinnym gronie czyli 5,5 (połówka to mój aktualny kandydat na zięcia). Również i w menu było spokojnie, bez eksperymentów . Pojawił się po wielu latach nieobecności baranek z masła. Aaaaa i była mała sensacja - jeśli to można tak nazwać - żurek w jadalnej "porcelanie" czyli w chlebie. A to wszystko przez reklamę pewnej firmy. Młodszej zachciało się tak podanego żurku. Z racji zapracowania nie było szans na własnej roboty "porcelanę", to odbyły się  poszukiwania po piekarniach i udało się :) Jak jest odpowiedni chleb to trzeba było przekroczyć kolejny Rubikon w kuchni...... Możecie mi nie wierzyć, ale jeszcze nigdy nie robiłam samodzielnie żurku....... Popytałam speców poczytałam i zrobiłam  sama :) Rodzinka pochwaliła :)) Zdaję sobie sprawę, że przepis może nie jest rewelacyjny ale jest to moja wariacja
ŻUREK

biała kiełbasa
2 ząbki czosnku
3 listki laurowe
majeranek
1/2 l zakwasu z butelki
sól, pieprz
chrzan
trochę soku z cytryny
po 1 jajku gotowanym na twardo
po jednym niewielkim okrągłym bochenku chleba

Kiełbasę zaparz w wodzie z dodatkiem majeranku, zmiażdżonego czosnku i liści laurowych. Wyjmij i pokrój w plastry. Do rosołu po kiełbasie dodaj zakwas, chrzan i sok z cytryny oraz przyprawy. Pogotuj przez chwilkę. Jeśli zbyt wodnista to można "zaciągnąć" odrobiną mąki ziemniaczanej . Plastry kiełbasy podsmażyć na niewielkiej ilości tłuszczu. Jajka obrać i podzielić na cząstki.
Z każdego chleba ściąć wierzchołek - tak jak by to miało być pokrywką "mini wazy" i wydrążamy miąższ, z reszty zostawiając ścianki o grubości ok 2,5 cm. Do każdej wazy wkładamy cząstki jajka, podsmażoną kiełbasę zalewamy żurkiem i podajemy.

Po śniadaniu zrobiłam sobie dłuuuuugi spacer po obrzeżach mojego miasta i mogłam się rozkoszować takimi widokami .... które pozwoliły mi zapomnieć, że jestem w mieście np.  kobyły na łące karmiące źrebięta, bażanty biegające wśród zbóż. I gdyby nie bloki na horyzoncie to czułabym się jak pośród pól na kujawskiej czy kaszubskiej wsi.......

piątek, 15 kwietnia 2011

Baranek z masła :)

Od prawie 20 lat w drodze do i z pracy mijam sklep z artykułami masarskimi i rzeźnickimi z fajansowym prosiakiem na wystawie, aż tu nagle w oknie wystawowym zobaczyłam reklamę - może nie największej urody pod względem graficznym, ale ze zgrabnym hasłem reklamowym....
I wróciły wspomnienia, czasy gdy siostra mojej babci przed świętami Wielkiej Nocy obdarowywała wszystkie zaprzyjaźnione rodziny właśnie barankiem z masła.
Postanowiłam dowiedzieć się co sklep dla rzeźników ma wspólnego z maślaną figurką. Po wejściu mały szok nie spodziewałam się tylu przypraw, które w wielu sieciowych sklepach są prawie nie do zdobycia, sporo akcesoriów kuchennych i rzeczy przydatnych rzeźnikom. Zapytałam miłego pana o foremkę do baranka. Dostałam ładnie wyrzeźbione 2 kawałki drewna i gratis porady jak po zrobieniu wyjąć gotowego baranka z formy.
Wieściami o nowym zakupie podzieliłam się z Autentico Polaco ;) który zaraz dzięki pomocy "wujka " Google wynalazł kolejny sposób, który okazał się strzałem w przysłowiową 10tkę :)

I tak, aby zrobić pięknego wielkanocnego baranka z masła potrzebujemy:
1 formę do robienia baranka
trochę przezroczystej folii spożywczej
ok. 1/2 kostki dobrego min 82% masła , które jest lekko miękkie

Foremkę wyłóż folią, lekko dociśnij i zacznij uzupełniać obie połówki foremki masłem. Lekko dociskaj , aby lepiej wypełniło zagłębienia. Złóż foremkę, wyrównaj spód baranka, aby później nam się nie przewracał. Wstaw na kilka godzin do lodówki. Potem delikatnie otwórz foremkę zdejmij z baranka folię . Ustaw na talerzyku. Możemy z małych ziarenek pieprzu zrobić mu oczy, a listki buzpanu mogą udawać trawę.

P.S. Ciocia robiła baranka z własnoręcznie przygotowanego masła. :)

wtorek, 12 kwietnia 2011

Idą święta ;)

Powoli zabieram sie nie tylko za porządki świąteczne, ale również za ustalanie menu. Przeglądam swój segregator z przepisami w poszukiwaniu weny. Znając życie na wszystkie "nowości" rodzinka powie OK , pod warunkiem, że tradycyjne dania napewno nie znikną z menu świątecznego. Warto próbować nowinek, bo może jak pasztet Niedźwiedzia wpiszą się w rodzinną tradycję ;) Dziś wpadł mi w oko przepis - a raczej zdjęcie- potrawy w wiosennej żółto-zielonej kolorystyce. Są to jajka w galarecie.

JAJKA W GALARECIE 

 1/2 l wody
12 listków żelatyny
0,4 wywaru mięsnego
25 ml sherry
1 łyżka octu winnego białego
sól, biały pieprz
6 ugotowanych na twardo jajek
1 wiązka trybuli lub pietruszki zielonej

Żelatynę namoczyć w szklance wody. Do garnka wlać resztę wody, wywar sherry, ocet winnydoprawić solą i pieprzem podgrzać i rozpuścić żelatynę. Jajka obrać poktoić na plastry. Zioła opłukać i osuszyć, oderwać listki od grubszych łodyżek.
Małą keksówkę wyłożyć ziołami, przykryć jajkami i zalać galaretką na wysokość ok 2 cm. Wstawić do lodówki by stężała. Powtarzać do wykorzystania składników ( ostatnią warstwą są jajka). Odstawić, aby dobrze stężało.
Formę na chwilę zanurzyć we wrzątku. Wyjąć galaretkę i pokroić w plastry.
Na moje można wyłożyć foremkę folią spożywczą i później jest mniej kłopotu z wyjmowaniem z formy.
P.S. Dobrze smakują z sosem tatarskim lub ze zwykłym majonezem.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Przygotowanie do pikniku

Po długiej nieobecności w jednym z moich miejsc pracy, wczoraj wreszcie tam wróciłam :)
Oczywiście zaczęłam nadrabiać zaległości w czytelnictwie, a co mam takie możliwości ; ) . Natknęłam się na jeden przepis, który wieczorem po małej modyfikacji wypróbowałam. Zmiany w składnikach wynikały z prostego powodu - zaczynam przygotowania świąteczne i trzeba rozmrozić i umyć lodówkę .
Tak na marginesie wszystkim przygotowującym się do świąt, sprzątającym w swoim życiu polecam książkę "Feng shui jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia" - dziś przez przypadek ( a może nie??  ) wzięłam ją ponownie do ręki i otworzyła się na stronie gdzie jest takie zdanie - Jeśli jesteś zajęty, pamiętaj , że znalazłeś dość czasu , by zgromadzić to wszystko, więc musisz znaleźć czas, by sie tego pozbyć. Hmmmm coś w tym jest.
 Wracając do przepisu....

PIZZA INACZEJ

1 duży gotowy spód do pizzy
ok. 15 dag sera żółtego ( ostrość sera zależy od upodobań)
kilka plastrów szynki dojrzewającej ( np. sorreno, westfalskiej lub podobnej)
kilka plastrów salami - ja miałam kiełbasę chorizo
kilka suszonych pomidorów
trochę oliwy
pieprz świeżo mielony

Ser zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Szynkę, kiełbasę i pomiodory pokroić w paski. Spód pizzy rozłożyć na pergaminie. Rozłożyć na nim równomiernie ser, paski szynki i wędliny oraz pomidorów, opieprz. Zwiń jak roladę. Posmaruj oliwą. Wstaw do nagrzanego do 250 stopni C piekarnika na ok. 20 min. Podawaj na ciepło lub zimno.
Na piknik jak znalazł ;)

Hmmmm i znowu przepis sprzątajacy lodówkę ;) Pozdrawiam wszystkich.

niedziela, 20 marca 2011

Podchmielony kurczak

Czasami najprostrze przepisy dają nam taki efekt, że największe niejadki jedzą tak, że aż im się uszy trzęsą. Taki jest właśnie podchmielony kurczak.
Potrzebujemy:
1 sprawiony kurczak
sół, pieprz
ulubione zioła
1 butelkę jasnego piwa

Kurczaka myjemy, nacieramy z zewnątrz i wewnątrz solą, pieprzem i ziołami i odstawiamy na godzinę do lodówki. Z butelki usuwamy wszystkie naklejki i klej (najlepiej zamoczyć zakapslowaną butelkę w ciepłej wodzie z płynem do naczyń) opłukujemy butelkę i otwieramy. Odlewamy 3/4 szklanki. Na butelkę nadziewamy kurczakatak aby szyjka butelki wyszła obok szyjki kurczaka. Staramy się tak owinąć szyjkę butelki skórą i szyjką kurczaka. Ustawiamy na blaszce , aby miało gdzie spływać piwo i tłuszcz. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy do miękkości.
Pamiętamy, że na 1 kg kurczaka potrzebujemy 1 godzinę pieczenia. Czyli trzeba sobie obliczyć ile czasu potrzebujemy na pieczenie danego kurczaka.
Możemy podawać z ziemniakami i mizerią, albo z chlebem i musztardą :)
Smacznego!!!!!

wtorek, 15 marca 2011

Kocham makarony :)

Ciągle chora :( ale nic to , kiedyś wyzdrowieję. Młodzież się śmieje, że polubiłam ten stan.
Ale wracając do tytułu- uwielbiam makarony, są bardzo dobrym półproduktem do szybkich dań. Jest to ważne zwłaszcza jak się pracuje na kilku etatach. Przepis , który wam dziś proponuję podam w wersji orginalnej ale i ze swoimi modyfikacjami.

MAKARON Z BIAŁĄ KIEŁBASĄ

3 laski białej surowej kiełbasy
2 łyżki oliwy
małacebula
2 ząbki czosnku
2 duże pomidory (lub 1 puszka pomidorów bez skórki, w kawałkach)
1/2 puszki białej fasoliw zalewie (z czerwoną też jest super)
garść listków szałwi
400g makaronu fussli
sól, pieprz
starty parmezan (jeśli go nie lbimy to jakikolwiek inny)

Cebule obrać, drobno posiekać, czosnek pokroić w plasterki. Jeśli używamy  całych pomidorów to sparzamy je obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. Z kiełbasy zdjąć osłonkę i rozdrobnić. Oliwę rozgrzać, wrzucić mięso i smażyć na złoty kolor. Dodać cebulę i czosnek i smażyć 2 min. Dodaj pomidory, fasolkę, dolej 1/2 szklanki wody i gotuj 15 min. Dopraw i trzymaj w cieple. Makaron ugotuj w osolonym wrzątku al dente. Odsącz i dodaj do sosu. Wymieszaj i rozłóż na talerze. Posyp tartym serem i szałwią. Smacznego :)

P.S. Jest to druga wersja białej kiełbasy którą jadam :)

poniedziałek, 7 marca 2011

Wspomnienie dzieciństwa

Jestem chora i zła - bo nie znoszę chorować. Już sobie ugotowałam rosołek. Jutro zrobię sałatkę z kurczaka. Hmmm.... gdzieś niedawno przeczytałam, że rosół był w kuchni żydowskiej panaceum na wszystko: chorobę, smutki i chandrę. Zastanowiło mnie to - jak dużo przejęliśmy z kuchni żydowskiej do polskiej. No chyba że czegoś nie wiem o swojej rodzinie ;)
Dzisiejszy przepis na słodkości to wspomnienie "szaleństw" kulinarnych mojego taty. w czasach kartkowych czasem robił krówki, aby poprawić humor córeczce. Dziś z perspektywy czasu doceniam starania rodziców w zapewnieniu mi fajnego beztroskiego dzieciństwa i młodości. Mam nadzieję , że kiedyś podobnie pomyślą o moich staraniach nie tylko kulinarnych moje latorośle.
A więc:

KRÓWKI

300 ml śmietany, najlepiej kremówki
3/4 szklanki cukru
1/3 kostki masła 
1 łyżeczka aromatu waniliowego 

Do głęboliej patelni i grubym dnie wlej śmietanę, dodaj cukier, masło i aromat. Gotuj aż zgęstnieje i nabierze beżowego koloru. Mieszaj, aby sie nie przypaliło. Zdejmij z ognia i jeszcze przez chwilę mieszaj.  Foremkę wyłóż folią spożywczą i wylej masę na grubość ok 1 cm. Po zastygnięciu pokrój w kostkę .


czwartek, 3 marca 2011

Odpowiedź :)

Wiem z innych żródeł, że zadane w poprzednim poście pytanie wielu dało do myślenia..... Dziś moja odpowiedź..... Ci z Was, którzy czytali Wiedźmy znają go, ale dla mnie to właśnie metafora partnera -zwłaszcza w dłuższych związkach - którego obecność często traktujemy jak coś normalnego i dopiero nagła jego utrata powoduje, że dostrzegamy ile dla nas znaczy.


CHLEB NA ZAKWASIE
sól
woda
1/2 kg mąki żytniej
1 kg mąki pszennej
1 dzień:
Zmieszaj w dużej misce mąkę żytnią z taką ilością przegotowanej trochę przestudzonej wody, by otrzymać miękkie ciasto (gęstsze niż na naleśniki, rzadsze niż na makaron). Odstaw na godzinę w chłodne miejsce, a następnie przykryj folią i odstaw w ciepłe, zaciszne miejsce.
2 dzień:
Ciasto powinno bąbelkować. Nie ruszaj go.
3 dzień:
Bąbelki coraz większe ciasto rośnie. Kolor szarawy.Dodaj garść mąki żytniej i tyle wody, by ciasto miało kosystencję z pierwszego dnia. Wymieszaj i ponownie przykryj folią i odstaw.
4 dzień:
Ciasto bąbelkuje i rośnie w spokoju.
5 dzień:
W misce powinna być popielata, pachnąca masa. To naturalne drożdże. Dodaj mąkę i tyle wody, by otrzymać elastyczne ciasto. Wyrabiaj je przez 5-10 min. Zanim dodasz sól, odejmij sporą kulę(jak na mały bochenek)i odłóż do osobnego pojemnika. To będzie zaczyn na następny chleb. Pojemnik przechowuj w lodówce. Teraz dodaj trochę soli. Jeszcze chwilę wyrabiaj. Uformuj bochenek Przełóż na oprószoną mąką blachę (najlepsza będzie chyba albo duża tortownica, albo forma o wymiarach ok. 15x36 cm ). Pozostaw do wyrośnięcia. Piec ok godziny w piekarniku nagrzanym do ok. 200 stopni.

poniedziałek, 28 lutego 2011

Kuchni żydowskiej ciąg dalszy :)

Dziś będzie coś prostego i pysznego. Przepis dzisiejszy trochę nawiązuje do myśli co mi się od pewnego czasu kołacze po głowie. Hmmm........ gdybyśmy mieli zdefiniować za pomocą potrawy, przyprawy, pieczywa ( 3 razy p.... jak w nazwie mojej firmy ha ha ha ) czym a raczej kim dla nas jest osoba najważniejsza, nasz partner, partnerka to co to by było? Wiem lekko skomplikowane :)) Moją odpowiedź poznacie jeszcze w tym tygodniu :)
A dziś ........ słodka chała - podstawowe pieczywo na Szabes. Jest to przepis pani Hani, o której pisałam w poprzednim poście.

CHAŁA

4,5 dag drożdży
1,5 szklanki ciepłej wody
1 łyżka cukru
1 łyżka soli
3 łyżki dobrego oleju
3 jajka
5-6 szklanek mąki
żółtko wymieszane z odrobiną wody

Drożdże wymieszać z cukrem i wodą i pozostawić do wyrośnięcia.
Jajka z olejem, solą i mąką mieszamy, aż się połączą. Dodajemy drożdże. Przekładamy na stolnicę i wyrabiamy ciasto, aż pokażą się bąbelki. Przełożyć do miski, nakryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na ok 1,5 godz. Ciasto podwoi swoją objętość. Po wyrośnięciu ciasto przekładamy na stolnicę i krótko wyrabiamy. Dzielimy na 6 kawałków. Z każdego kawałka formujemy wałek o ok. 3 cm średnicy i zaplatamy warkocze. Kładziemy zaplecione chałki na wysmarowanej blasze, nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce. Urosną podwójnie.  Smarujemy je żółtkiem i posypujemy wg uznaniamakiem, sezamem czy gruba solą. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni C i pieczemy ok 45 min. Muszą nabrać lekko brązowego koloru.
Smacznego !!!!!

Czekam na Wasze odpowiedzi na pytanie, a raczej na dokończenie zdania "Mój parner/partnerka jest dla mnie jak ( tu wpisujemy nazwę potrawy, przyprawy,pieczywa), bo..... (tu wpisujemy uzasadnienie) "




środa, 23 lutego 2011

Czulent z kurczaka

Wiecie, że interesuję się kulturą a zwłaszcza kuchnią żydowską. Podczas ostatniego Festiwalu Kultury Żydowskiej uczestniczyłam między innymi w warsztatach kulinarnych prowadzonych przez panią Hannę Kossowską, która jest Maszigichą w gminie warszawskiej. Jeśli kiedykolwiek traficie na jej warsztaty to polecam serdecznie. Pani Hanna opowiada bardzo ciekawie nie tylko o zasadach kuchni żydowskiej, świętach ale i bardzo plastycznie o potrawach. Na koniec każdego spotkania była degustacja 2-3 potraw kuchni żydowskiej i przepisy :)
Dzisiejszy przepis niestety nie pochodzi z tych warsztatów i ale też jest pyszny i jeśli dobrze pamiętam zasady koszerności to je spełnia :)

CZULENT Z KURCZAKA
50 dag piersi z kurczaka
1 puszka pomidorów bez skórki w zalewie
10 dag ryżu
1 puszka czerwonej fasoli
cebula
olej
1-2 ząbki czosnku
przyprawy: sól, pieprz czarny, 1 łyżka cukru, po 1 łyżeczce: cynamonu, kuminu (czyli mielonego kminu rzymskiego) i słodkiej papryki mielonej

Pierś z kurczaka kroimy w kostkę , zalewamy zalewą pomidorową (pomidory odkładamy) doprawiamy przyprawami - oprócz cukru i odstawiamy na noc do lodówki. Gotujemy ryż.
Cebulę posiekać, zeszklić na oleju dodać kurczaka razem z zalewą i dusić ok 5 minut. Dodać pomidory, fasolę. Doprawić cukrem i ewentualnie solą. Dodac posiekany czosnek i ryż. Wymieszać. Przełożyć do naczynia żaroodpornego i zapiekać ok 30 min w 200 stopniach.

Czulent robi się przeważnie z wołowiny i bardzo długo dusi w piekarniku.

niedziela, 13 lutego 2011

Deser :)

Kolacja walentynkowa czy jakakolwiek inna uroczysta powinna skończyć się deserem. Ten deser jest lekko w wersji "odchudzonej" ale równie pysznej i cieszącej oko.
MALINOWY PUCHAREK
(porcja na 2 osoby )

6 małych bezików
25 dag mrożonych malin
serek waniliowy ( biorę 2 standartowe od "Głoda")
4 listki mięty

Maliny miksuję. Na dnie pucharków układam po 3 beziki na to rozkładam mus malinowy. Kolejna warstwa to serek waniliowy. Dekoruję miętą i .......... smacznego :)
P.S. W wersji dla dbających o linię serek zastępuję jogurtem naturalnym. Wersja  " na bogato " to do malin i serka dodaję ubitą śmietanę.

piątek, 11 lutego 2011

Dla mojego Walentego ;)

Walentynki tuż tuż.... a moich ulubionych afrodyzjaków brak..... czyli truskawek. Wiem wiem w "markietach" dostanę coś co przypomina wyglądem truskawki ale w smaku nic a nic. Jakie danie będzie miało kolor miłości a nie będzie zupą pomidorową ;) Co więc podać w ten wieczór? Hmmm na razie wymyśliłam  danie główne, czyli : 
KARKÓWKA  PO CYGAŃSKU

1 kg karkówki
3 cebule
30 dag pieczarek
vegeta
olej
SOS:
2 ząbki czosnku zmiażdżone
40 dag pikantnego kechupu
2 łyżki octu
kostka rosołowa
1/2 łyżeczki mielonej ostrej papryki
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka musztardy 

Karkówkę kroimy w plastry i lekko rozbijamy. Obsmażamy na oleju.  Cebulę i pieczarki obieramy i kroimy w talarki i oprószamy vegetą. Cebulę i pieczarki podsmażamy na oleju.
Robimy sos: kechup mieszamy z 1 szklanką wody, dodajemy przyprawy, czosnek wkruszamy kostkę i zagotowujemy.
Na dno naczynia żaroodpornego wylewamy 2 łyżki sosu, na to 1/2 cebuli z pieczarkami, następnie mięso i resztę cebuli z pieczarkami. Zalewam sosem i do piekarnika na ok godzinę. Piekarnik mamy rozgrzany do 180 stopni.
Wiem wiem porcja jest większa niż na romantyczną kolację we dwoje.... hmmmm, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby na drugi dzień nie powtórzyć takiej kolacji ;)
Karkówkę w wersji kolacyjnej podaję z bagietką.



sobota, 5 lutego 2011

Zapiekanka

Ktoś kiedyś powiedział, że lubię "kuchnię porządkową", mając na myśli , że stosunkowo często podaję przepisy na dania do których można wykorzystać to co ma się w lodówce. Dziś kolejny taki przepis..... ale pierwszy w królestwie :)

Do dzisiejszej zapiekanki potrzebujemy:

kilka obranych i ugotowanych ziemniaków ( kroimy wg uznania albo na talarki albo na cząstki)
ok. 15 dag sera typu camembert
10 dag cieniutko pokrojonej dojrzewającej szynki np. westfalskiej
1/2 pęczka szczypiorku
sól, mielony kolorowy pieprz
troszkę oliwy

Szynkę kroimy w paseczki, ser w kostkę a szczypiorek siekamy. Naczynie żaroodporne wysmarować oliwą . Wsypać ziemniaki które posypać paskami szynki, szczypiorkiem lekko posolić, popieprzyć i obłożyć kostkami sera i...... do piekarnika  rozgrzanego do 200 stopni C na jakieś 20 min. Do tego małe zimne z pianką ;) i niebo w gębie ;)

P.S. Właśnie "dochodzi" w piekarniku...... pachnie cudnie i wygląda rewelacyjnie. Ponieważ wykorzystałam ziemniaki pokrojone na ćwiartki to wyglądem przypomina osnieżone góry z przebijającą  gdzie niegdzie trawą ;)

czwartek, 3 lutego 2011

Koncert życzeń - część druga

Jakiś czas temu prowadziłam na MSNie rozmowę z adoptowanym bratem rozmowę o tym, że trzeba wziąć się za siebie i zacząć pozbywać poświątecznego tłuszczyku. Wiem wiem najlepsza jest dieta NŻT ( nie żryj tyle ;)) i ruch. Wtedy przypomniałam sobie dietę którą stosowała moja mama i potem ja w sytuacjach, kiedy w planach były wielkie wyjścia, a kreacje okazywały się ciut "przyciasne". Nazywam ją dietą karnawałową - pozwala zgubić 3 kg w 3 dni.

DIETA
8.00 - filiżanka kawy z mlekiem
10.00- jajko na twardo
12.00 - szklanka mleka lub kefiru lub jogurtu
14.00 - 10 dag chudej szynki lub sera
16.00 - szklanka soku pomidorowego
18.00 - 10 dag twarogu
20.00 - jabłko

Rozpisałam to w takich godzinach, ale zasada jest prosta 7 miniposiłków co 2 godziny. Pisząc ją teraz tu zauważyłam, że jest troche podobna do diety doktora Dukana. Sporo w niej białka. A jakie są wasze ulubione, najskuteczniejsze diety?


wtorek, 1 lutego 2011

Koncert życzeń - odsłona pierwsza :)

Mam nadzieję, że Autentico Polaco nie obrazi się na mnie, jeśli w pierwszej kolejności spełnię życzenie kobiety :)
Kolacja urodzinowa..... hmmmm zależy na ile osób i jaki budżet mamy. Zawsze sprawdza się kurczak w winie , bo smaczne, atrakcyjne wizualnie i nie rujnuje kieszeni. W dobie kryzysu to przydatne :)

KURCZAK W BIAŁYM WINIE

40 dag piersi z kurczaka
1/4 kostki masła
1/2 butelki białego półwyrawnego wina ( może być Sophia)
200g śmietany 36 %
sól, pieprz
20 dag ryżu
czerwona papryka
1/2 puszki konserwowego groszku

Mięso pokroić w kostkę oprószyć solą i pieprzem. Na patelni stopić masło i obsmażyć mięso na złoty kolor. Podlać winem jak sie zagotuje dodać śmietankę i dusić na małym ogniu ok 20 min. Ugotować ryż w osolonej wodzie na sypko. Paprykę umyć, oczyścić i pokroic w kostkę . Groszek odsączyć.
Na półmisku ułożyć ryż na to mięso z sosem ( powinien zredukować się o jakąś 1/4) na to paprykę i groszek. Do tego białe wino i.......... patrzymy jak goście pałaszują ze smakiem. :)

sobota, 29 stycznia 2011

Goście idą goście :)

Mamy karnawał - czas kiedy spotykamy się ze znajomymi. Większość z nas stara się zaskoczyć swoich gości jakimś nowym daniem. Więc nie odbiegam od tej zasady. Ostatnio wyszukałam takie danko z moimi ulubinymi składnikami - kurczakiem, żurawiną. Bywalcy Wiedźm wiedzą, że uwielbiam żurawinę w każdej postaci. Ma ono też i taką zaletę, że może się przydać również na kolację w walentynkowy wieczór, a to już niedługo ;)
KURCZAK W WINNEJ GALARETCE
2 pdwójne filety z piersi kurczaka
2 małe lub jeden duży słoik żurawiny
2 łyżki żelatyny
2 szklanki czerwonego wina (najlepsze półsłodkie)
20 dag świeżego szpinaku
1 kostka rosołowa

Filety pokrój w grube paski. Zalej 2 szklankami wrzątku, dodaj kostkę rosołową iugotuj. Wyjmij i wystudź.
Szpinak oczyść, na 1 minutę włóż do wrzątku. Wyjmij, przelej zimną wodą, ostudź.
Żelatynę namocz w 1/2 szklanki wina, a kiedy spęcznieje rozpuść podgrzewając. Połącz z resztą wina i żurawiną, zmiksuj. Małą keksówkę wyłóż folią spożywczą. Wylej 1/2 galaretki. Zastudź. Następnie ułóż na niej owinięte w liście szpinaku paski kurczaka. Zalej pozostałą galaretką. Schłodzić minimum 4 godziny. Wyjmij z foremki pokrój na grube plastry :) i...... Smacznego ;)

sobota, 22 stycznia 2011

Witam w swoim królestwie :)

Do czego to doszło... kilka lat temu za namową internetowych koleżanek i razem z nimi zaczęłam pisać bloga kulinarnego znanego Wam jako Wiedźmy- http://czarowanie.blogspot.com/ . Z biegiem dni, z biegiem lat i w natłoku spraw z 3 wiedźm mieszających w kotle pozostała jedna.... Dojrzewałam do decyzji jak winogrona w pełnym słońcu.... i nagle mamy kuchenne królestwo Rudej ;) . Teraz tu będą pojawiać się moje nowe przepisy kulinarne a może nie tylko. Na inaugurację proponuję zamiast szampana przepis na słodkie smarowidło do chleba. Jest to swego rodzaju klamra spinająca ten blog z Wiedźmami.

SŁODKIE SMAROWIDŁO :)
30 dag masła
15 dag miodu (najlepiej płynnego)
1/2 szklanki posiekanych suszonych owoców (morele, śliwki, rodzynki - co mamy w domu)
2-3 łyżki posiekanych orzechów
cynamon - jak lubimy

Masło ucieramy z miodem na gładka masę , dodajemy suszone owoce, orzechy i cynamon (jeśli lubimy) i mieszamy.
Rewelacyjne do tostów , ale i z razowcem smakuje wybornie.