poniedziałek, 12 grudnia 2016

Wieniec norweski, czyli trochę Skandynawii

Do Świąt jeszcze 12 dni i w domu zaczynają się pojawiać elementy świąteczne. Ostatnio moja półeczka zmieniła wygląd i mocno się zaczerwieniła ;)
Figurki kucharza i babuleńki kupiłam jakiś czas temu na pchlim targu. Śmieję się , że to Szwajcar i ja za 20 lat ;) W kuchni co chwilę pachnie innymi ciasteczkami, piekarnik już pracuje pełną parą :) 
Poszukując pewnej receptury natrafiłam w Maminym zeszycie na ten przepis. Na moje świetnie wpisuje się w świąteczny czas :)
 
WIENIEC 
ciasto:
50 dag mąki
3 żółtka
1 szklanka mleka
4 dag drożdży
2 łyżki cukru
3 czubate łyżki masła
skórka otarta z cytryny
nadzienie:
8 dag masła
3 łyżki cukru
1 łyżka cynamonu
15 dag rodzynek
2-3 łyżki owoców kandyzowanych
dekoracja:
1 jajko
garść grubo pokrojonych migdałów
5 łyżek cukru pudru
1 łyżka soku z cytryny

Mleko lekko podgrzać, dodać pokruszone drożdże, łyżkę cukru i 1 łyżkę mąki. Wymieszać odstawić na 15 min. Do wyrośniętego rozczynu dodać żółtka, stopione i wystudzone masło, resztę mąki i cukru oraz skórkę z cytryny. Wrabiać ciasto, aż zacznie odchodzić od ręki. Pozostawić do wyrośnięcia. Następnie lekko rozwałkować na cienki prostokąt. Przygotować nadzienie: cukier utrzeć z cukrem i cynamonem na puch, posmarować nią ciasto. Posypać rodzynkami i owocami. Zwinąć roladę, przełożyć na duża kwadratową blachę (koniecznie płaską, posmarowaną tłuszczem i wysypaną bułką tartą) połączyć końce ze sobą tak by powstało koło. Boki wieńca ponacinać co kilka centymetrów na głębokość ok 3 cm. Powstałe szpary rozszerzyć. Posmarować ciasto rozmąconym jajkiem i posypać migdałami. Odstawić na 10 min do wyrośnięcia. Piec ok 35 min w temperaturze 190 stopni C. Po wystudzeniu polać lukrem utartym z soku cytrynowego i cukru pudru. 

A to ekologiczny stroik z samodzielnie suszonymi owocami

 
Udanych przygotowań świątecznych :)

sobota, 3 grudnia 2016

"Zostaw. To na Święta"

Kto z nas nie zna tego hasła ;) Kiedyś miało ono większe znaczenie , bo wiele smakołyków nasi rodzice "zdobywali" przed świętami. Pamiętam czasy, gdy z wypiekami na twarzy śledziłam informacje w "Dzienniku telewizyjnym" czy aby nie ma sztormu na Bałtyku i statki wiozące cytrusy swobodnie wpłyną do portów... Dziś to hasło bardziej kojarzy się mi z pieczeniem ciasteczek i odganianiem podjadaczy ;)
A jeśli Święta tuż tuż... to i przepis na :

CIASTECZKA KORZENNE
30 dag maki pszennej
25 dag masła albo "Palmy"
2 żółtka
5 dag cukru drobny kryształ ( jeśli nie lubimy lekkiego chrzęstu cukru to dajemy w sumie 10 dag cukru pudru)
5 dag cukru pudru 
1 opakowanie przyprawy korzennej
1 łyżka kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 

Z wszystkich składników zagniatamy ciasto i odstawiamy w chłodne miejsce na minimum godzinę, najlepiej na całą noc. Rozwałkowujemy na lekko oprószonej mąką stolnicy i wycinamy ciastka.Przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piec w rozgrzanym do 180 stopni C ok 10-15 min. 

W domu powoli pojawiają się dekoracje świąteczne. W werandzie pojawił się renifer wypatrujący śniegu 
a w moim pokoju pyszni się choinka zrobiona przez moją znajomą. Jej inne prace znajdziecie TU
Udanego weekendu :)


niedziela, 27 listopada 2016

Niebieska nalewka

Każdy z nas ma słabość do jakiegoś koloru. Moja Przyjaciółka ma do niebieskiego ;) Przeglądając internet w poszukiwaniu inspiracji na prezent dla Niej trafiłam na kilka przepisów na nalewki mające kolor niebieski ;) Poczytałam i skomponowałam własną, uwzględniając nasze preferencje ;) I tak powstała:

NIEBIESKA NALEWKA L.

450 gram cukierków lodowych w kolorze niebieskim
1/2 l wódki 40%

Cukierki umieścić w słoju, zalać wódką i energicznie potrząsać do rozpuszczenia cukierków. I gotowe :)
W tle karafka- prezent od Pawła, odrestaurowany przez moja specjalistkę od decupage :)

Jest tylko jeden problem : niestety barwnik dość szybko zmienia kolor na jasny i nie jest to nalewka do przechowywania przez długie lata;)


niedziela, 20 listopada 2016

Na włoską nutę :)

Od roku jest taka mała pizzernia w moim mieście, gdzie nawet jak za oknem plucha, jest słonecznie i rodzinnie jak w prawdziwej włoskiej knajpce :) Kilka stoliczków i wspaniali ludzie - Roberto i Sylwia z ekipą :) Karmią nas mmmm....... smakowicie. Jest to ulubiona pizzernia moja i moich przyjaciółek. Z dziewczynami postanowiłyśmy uczcić roczek naszej ulubionej pizzerni i przygotowałyśmy mały prezent - dwie małe skrzyneczki z naszymi specjalnościami ;)

W pizzerni spędziłyśmy miły wieczór :) I mam nadzieję, że jeszcze wiele takich rocznic przed nami :)
W ten włoski nastrój idealnie wpisuje się sernik z najnowszego "Mojego Gotowania" - czekoladowo-bakaliowy, przepyszny. Nie byłabym sobą gdybym nie pozmieniała co nie co ;)

 SERNIK WŁOSKI Z BAKALIAMI

45 dag mąki
4 łyżki ciemnego kakao
6 łyżek cukru pudru
20 dag masła
5 dag margaryny
6 łyżek nalewki wiśniowo-cytrynowej
4 żółtka
1 kg twarogu sernikowego z wiaderka
20 dag cukru pudru
9 łyżek pastylek ciemnej czekolady
12 łyżek posiekanych bakalii (skórki i owoce kandyzowane takie jakie lubicie)

Z mąki, kakao, tłuszczy, 6 łyżek cukru pudru i nalewki zagniatamy ciasto. Żółtka i cukier puder utrzeć, Dodać twaróg- dobrze wymieszać. 3/4 ciasta rozwałkować na lekko podsypanej mąką stolnicy i przełożyć na dużą blachę do ciasta. Do masy twarogowej dodać pastylki czekoladowe i bakalie, wymieszać i wyłożyć na spód. Resztę ciasta rozwałkować, pociąć w paski i ułożyć w kratkę na masie twarogowej. Wstawić do nagrzanego do 200 stopni C piekarnika. Po 15 min zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy 40-45 min.
 
SMACZNEGO :)

piątek, 11 listopada 2016

Gęsina na św. Marcina

Wszyscy wiedzą, że najlepsza gęsina jest na świętego Marcina czyli na 11 listopada :) My świętujemy odzyskanie niepodległości, a we Francji zakończenie I wojny światowej. Te zdjęcia zrobiłam rok temu podczas pobytu u Pierworodnej - jest to upamiętniające poległych w obu wojnach w St Poul de Leon.


W Dniu Niepodległości w Przysieku organizowane jest święto gęsiny. Kilka lat temu moja pierworodna była tam. Młoda miała szczęście nie dość, że gotowała z samym Kurtem Schellerem to jeszcze dostała różne prezenty w tym voucher na dania z gęsiny. Jakoż, że dziecię nie jest  zagorzałą fanką mięsa - ten prezent trafił w moje ręce :)))
Razem z moją przyjaciółką zrealizowałyśmy go wtedy w restauracji "Za Piecem" - niestety już nie istniejącej- gdzie zjadłyśmy przepyszną gęsinkę marynowaną w gorzałce i polskich ziołach w sosie żurawinowo-malinowym z przepysznymi malutkimi kopytkami i rewelacyjną czerwoną kapustą.
Ostatnio temat gęsiny wrócił do mnie za sprawą Szwajcara... który z rozrzewnieniem wspominał smak okrasy z gęsi . Poszperałam w necie i w sklepach mięsnych- kupiłam składniki i zrobiliśmy :)

OKRASA Z GĘSI 
1 surowa pierś z gęsi
sól, pieprz, majeranek
czosnek

Mięso oddzielić od kości i razem ze skórą drobno posiekać. Doprawić solą, pieprzem, majerankiem i przeciśniętym przez praskę czosnkiem Dobrze wyrobioną masę bijamy w glinianej miseczce i do lodówki :)

P.S. W domu Szwajcara zalewano okrasę smalcem z gęsi, ale wtedy nie mieli lodówek.

sobota, 22 października 2016

Batumi

Za oknem szaro,buro, a ja wracam myślami do wakacji. Batumi, znane nam z piosenki Filipinek, skąpane w słońcu i jakże inne od miast polskiego wybrzeża. Pierwsze spostrzeżenie to brak charakterystycznego dla miejscowości nadmorskich zapachu smażonych ryb...
Za tym tunelem już Batumi :)

 Paw w miejskim parku
 Symbol miasta :)
 Plaża w samo południe:)
 i jeden z ryzykantów skaczących do morza z mola
 A to grające fontanny :)


Medea
 W to "coś" wsiadłam sama i do tego dobrowolnie :)
 widoki z wagonika:)

 No i zachód słońca:)


 A jak jesteśmy mentalnie nad ciepłym morzem, to nie może zabraknąć przepisu na rybę ;)

RYBA FASZEROWANA PESTKAMI GRANATU I ORZECHAMI
1 ryba o wadze ok 1 kg, (oczyszczona  wypatroszona)
1/2 szklanki pestek granatu
1/2 szklanki drobno posiekanych orzechów włoskich
1 łyżeczka mielonej kolendry
2 ząbki czosnku
1 strączek ostrej czerwonej papryki 
2 łyżki zimnej wody
pieprz czarny, sól
olej

Rybę posolić i popieprzyć. W misce wymieszać pestki granatu, orzechy włoskie, kolendrę , obrany i przeciśnięty przez praskę czosnek, oczyszczoną i drobno posiekaną czerwoną paprykę oraz wodę. Posolić do smaku. Otrzymaną masą napełniamy tuszkę ryby i spinamy wykałaczkami. Naczynie żaroodporne wysmarować olejem, włożyć rybę i posmarować ją olejem.Piec ok godziny w temperaturze 230 stopni C. Po upieczeniu usuwamy wykałaczki i dzielimy rybę na dzwonki Podajemy z ziemniakami z masłem i zielonym koperkiem lub z białym pieczywem :)
Smacznego :) 


 Nie wiem jak Wam , ale mi zrobiło się cieplej:) Pozdrawiam cieplutko :)
P.S. Przepis pochodzi z książki "Tradycyjna kuchnia gruzińska", ale bardzo podobnie przyrządzoną Szwajcar jadł w jednej z nadmorskich restauracyjek ;)

środa, 12 października 2016

Ale się narobiło....

Miesiąc mnie tu nie było... Sporo się działo, początek roku szkolnego, potem pobyt Seniora w szpitalu, brak weny i niespodziewany przyjazd Pierworodnej :) , która zabawiła się w kulinarnego świętego Mikołaja :) były owoce morza

sery,cydr i mnóstwo pomidorów oraz wiele innych pyszności :)
Pomidory przeróżne, okrągłe i podłużne. Czerwone, żółte, białe, zielone i czarne... o nazwach swojskich jak malinowy czy bawole serce ale również ananasowe, truskawkowe, czereśniowe... uffff nie spamiętałam wszystkich... To tylko mała ich reprezentacja

FRANCUSKI SOS POMIDOROWY*
proporcje:
 na 1 kg pomidorów potrzebujemy 1 ząbek czosnku, mała cebula szarlotka, spora łyżka oleju, 1 łyżeczka suszonego tymianku i 1 liść laurowy
sól, pieprz, cukier

Obrany czosnek i cebulę przecisnąć przez praskę do garnka w którym jest lekko podgrzany olej. Dodać pokrojone pomidory, tymianek i liść laurowy. Gotować, aż pomidory się rozpadną. Usunąć liście laurowe i przetrzeć pulpę pomidorową przez sito - pozbywamy się skórek. Masę pomidorową gotujemy jeszcze trochę, aż zgęstnieje. Doprawiamy solą, pieprzem i cukrem. Możemy przelać do słoików i zapasteryzować na zimę :)

* francuski, bo z francuskich pomidorów



piątek, 9 września 2016

Słoiczki, czyli jesień idzie...

Ostatnie dni mijają mi w kuchni na obieraniu, mieszaniu i pakowaniu w słoiki ;) Ostatnie zaprawy to marmolada wieloowocowa.

MARMOLADA 
po 2 kg śliwek, jabłek, gruszek
0,5 kg cukru

Śliwki umyć i wydrylować. Jabłka i gruszki obrać i usunąć gniazda nasienne. Owoce umieścić w garnku i gotować aż owoce zmniejszą objętość o k 1/3. Dodać cukier i dalej gotować ciągle mieszając. W momencie gdy masa płatami spada z łyżki marmolada jest już gotowa. Gorącą przekładamy do umytych słoiczków, zakręcamy i stawiamy do góry dnem. Przykrywamy kocem i zostawiamy do wystudzenia. 

A oto dowód, że jesień blisko 



niedziela, 28 sierpnia 2016

Odzyskany blask :)

Trochę mnie nie  było:), Lato nie zachęca do siedzenia przed komputerem ;) Chciałabym pokazać Wam dziś jedną z pamiątek rodzinnych. Głęboko w szafie przetrwała kilka lat. Schowana jeszcze przez moją Mamę pokrywała się patyną, a ja zachodziłam w głowę gdzie jest - kryształowa cukiernica w srebrnym, kwietnym koszyczku :) Znalazłam ją przez przypadek i wierzcie mi nie wyglądała tak pięknie. Blask odzyskała dzięki mojej młodszej córci, która cierpliwie ją czyściła )

Przy okazji blask odzyskał też platerowy ptak- otwieracz do butelek

Okazało się, że przywieziony z Gruzji zestaw do kawy idealnie komponuje się z cukiernicą i otwieraczem :)



Udanego tygodnia :)






piątek, 12 sierpnia 2016

Wartość dodana ;)

Uważni czytelnicy bloga zauważyli, że od pewnego czasu próbuję swoich sił w ceramice. Na warsztatach mam okazję poznawać kobiety o różnych życiorysach i wielu talentach :) I to jest właśnie ta wartość dodana :)Jedna z poznanych pań pochodzi z dalekich stepów Kazachstanu. W trakcie jednego z takich spotkań opowiedziała nam o ciekawej kiszonce )
Tak, tak... to są kiszone arbuzy :)

KISZONE ARBUZY 

1 kg mało dojrzałego arbuza 
1 spory kawałek chrzanu (ok 10 dag)
koper 
1 łyżka cukru
2 łyżki soli
 pieprz w ziarenkach ( ja użyłam kolorowego)
liście czarnej porzeczki ( nie miałam i dałam liście wiśni)

Arbuza pokroić na kawałki, odciąć twardą skórkę. W garnku zagotować wodę, włożyć kawałki arbuza i na małym ogniu pogotować 5 min. Chrzan obrać i pokroić w paski. W słoikach układać koper, chrzan, liście- ja dodałam o 1/2 łyżeczki pieprzu. Arbuz wyjąć łyżką cedzakową i przełożyć do słoików. Odlać 1 litr wody w której gotował się arbuz. Do tej wody dodać cukier, sól i 1 łyżeczkę ziarenek pieprzu. Gotować 3 min, przestudzić i zalać owoce w słoikach :) 
No i pozostaje teraz czekać, aż się ukiszą :) i będę mogła sama przekonać się jakie są w smaku :))
P.S. Przepis pierwotny pochodzi  z "Głosu Wielkopolski".
 

niedziela, 7 sierpnia 2016

Na kaszubską nutę :)

Kiedy na wystawie sklepu zobaczyłam belę materiału w kaszubskie wzory to wiedziałam, że muszę go kupić :) Mam sentyment do tych wzorów- moja babcia wykonywała przepiękne hafty i odziedziczyłam po Niej teczki ze wzorami. Początkowo nie wiedziałam co z niego zrobię ale kupiłam :) Po kilku dniach powstały poszewki na poduszki
Córcia z krótkiego pobytu nad Bałtykiem przywiozła mi dekoracyjną deskę, która docelowo zawiśnie nad słynną półeczką ;)


A, że dziś niedziela to:

ZUPA RYBNA NA NIEDZIELĘ
60 dag dorsza
2 średnie marchewki
200 m białego półwytrawnego wina 
2 ząbki czosnku
2 liście laurowe
3 ziarenka ziela angielskiego
pęczek zielnego koperku
1 kg małych ziemniaków
2 plasterki cytryny + plasterki do dekoracji
2 łyżki masła
1 łyżeczka cukru
2 gwiazdki anyżu- jak lubimy
sól, pieprz czarny 

Rybę pokroić na kawałki, posolić i opieprzyć. Marchewki obrać, pokroić w talarki. Rybę i marchew zalać winem i zagotować. Dodać 1.5 litra wody, obrany i pokrojony w plasterki czosnek, anyż, 4 gałązki koperku, liście laurowe, ziele angielskie, 2 plasterki cytryny. Gotować na wolnym ogniu ok 30 minut pod przykryciem. Doprawić cukrem, solą i pieprzem. Dodać masło. 
Umyte ziemniaczki ugotować w mundurkach w osolonej wodzie. Obrać. Zupę podawać z gorącymi ziemniaczkami - czyli najlepiej jak każdy obiera sobie sam ;) - plasterkiem cytryny i posiekaną resztą koperku :) 
P.S. Przepis pochodzi z książki "Kuchnia kaszubska"
 Nawet ja, która nie jestem fanem ryb, zajadam się tą zupą :)

sobota, 30 lipca 2016

Serniczki ukraińskie

Dzięki jednej z letnich burz poznałam smak ukraińskich serniczków. Umówiłam się z koleżanką w ukraińskiej restauracji na małe co nieco i opowiadanie o Gruzji. Miło się gawędziło aż tu nagle ciemno za oknem i burza z ulewą.Chcąc przeczekać zamówiłyśmy jeszcze kawę i po serniczku - tak nam się wydawało ;) Zlekka się zdziwiłyśmy jak nam podano serniczki.. Spodziewałyśmy się kawałka ciasta a tu małe placuszki z lodami i miodem... Jeden kęs i przepadłam :) Po powrocie do domu przeszukałam zasoby internetu, poczytałam różne przepisy i uwagi i tak powstał mój :)

SERNICZKI UKRAIŃSKIE

 1/2 kg twarogu półtłustego
 2  łyżki cukru
 6 czubatych łyżek sypkiej kaszy manny- użyłam błyskawicznej
 2 małe jajka
 1 czubata łyżka mąki pszennej
 1/2 torebki cukru waniliowego
mąka do posypania stolnicy
olej do smażenia 

Wszystkie  składniki ciasta umieszczamy w misce i mieszamy widelcem do otrzymania w miarę gładkiej masy.Odstawiamy na kilka godzin, by kasza manna spęczniała.Stolnicę lub blat posypać dość mocno mąką, wyłożyć część masy i dłonią lekko przyciskając rozpłaszczyć, odwrócić płat ciasta i ponownie lekko przyciskać. W ten sposób ciasto stanie się mniej lepkie. Zanurzoną w mące foremką wycinać kształty. Można pokroić w romby lub robić małe placuszki. Na patelni rozgrzać olej, serniczki lekko otrzepać z nadmiaru mąki i smażyć na złoty kolor  z obu stron. Usmażone odsączyć z namiaru tłuszczu na papierowym ręczniku. Podawać ciepłe z tym na co mamy ochotę ;) miodem, bitą śmietaną , owocami sezonowymi, sosami owocowymi...
Moje podałam z nektarynkami i miodem
I sprawdziłam najlepsze są ciepłe:) Smacznego:)

poniedziałek, 25 lipca 2016

Na Kaszubach :)

Urlop już za mną ... ciągle wspominamy ze Szwajcarem Gruzję :) W miniony weekend wylądowaliśmy na chwilę na Kaszubach w sprawach rodzinnych. Rodzinka rodzinką ale czas na spacer po terenach tak związanych z naszymi latami szczenięcymi musiał być ;) ciut pogoda nie dopisała - bo słonko wolało ukrywać się za chmurkami ;),
Te dwa punkty to żurawie :)
a to widok z górek
ciekawe drogowskazy na leśnej trasie

zafascynował mnie leśny "pies"
i coś co jest również wspomnieniem z dawnych lat :) i na widok czego Szwajcar dostał ślinotoku ;) smażone małe rybki


niedziela, 17 lipca 2016

DagaDana

Czyli o tym, że nawet chwasty mają swoje 5 minut ;) W piątek w fordońskiej synagodze odbył się koncert zespołu DagaDana.Organizatorzy zaproponowali, by w nawiązaniu do wieńców wokalistek widzowie, a zwłaszcza "widzki" przyszli w wiankach, wianuszkach, kapeluszach. Zorganizowali nawet wcześniej warsztaty z plecenia wianków:)
I tu docieramy do tych chwastów, narwanych w ogrodzie i za płotem
 tak wyglądało moje dzieło
  a tu na głowie:
Męska część zespołu
 i żeńska
 a tu w komplecie
Na koniec zdjęcie z uczestniczkami warsztatów wicia wianków - zdjęcie pana Tomasza Mruka
Zespół w swoim repertuarze ma między innymi piosenki z Łempowszczyzny. Nie byłabym sobą gdybym nie przeszukała neta w poszukiwaniu przepisów kuchni łempowskiej. Przypadły mi do gustu HOMIŁKI. 
Będą super jako składnik sałatki ;)