Tegorocznym przebojem przetwórczym - i to nie tylko u mnie ;) patrząc po zaprzyjaźnionych blogach - jest śliwella. Jest to połączenie powideł z kakao lub czekoladą. Osobiście bardziej wolę wersję ciut wytrawną :
ŚLIWELLA
3 kg śliwek węgierek
1 kg cukru (można mniej - zależy od śliwek)
2 łyżki ekstraktu z wanilii
150 g dobrego ciemnego kakao (tzw. holenderskie z wiatrakiem)
Śliwki myjemy i drylujemy. Wkładamy do garnka z grubym dnem i powoli smażymy (dobre 4 godziny) mieszając od czasu do czasu drewnianą łyżką. W połowie smażenia dodajemy cukier- od tego momentu mieszamy stale. Pod koniec smażenia dodajemy wanilię i kakao, dokładnie mieszamy, smażymy jeszcze ok. 15 min. Przekładamy gorącą śliwellę do czystych, wyparzonych słoiczków, zakręcamy i stawiamy do góry dnem.
Przepyszne :)
Idealne do przekładania andrutów, pierniczków i jako dodatek do bułeczek :)
*tytuł zaczerpnęłam od p. M. Kalacińskiej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz