Za oknem afrykańskie upały, czuję się jakbym mieszkała na południu Europy albo w ukochanej Gruzji :) Dlatego dzisiejszy post będzie o moich próbach uprawy cytryn :) W grudniu 2016 r bardziej dla eksperymentu wsadziłam do ziemi kilka pestek cytryny. Nie wierzyłam, że coś z nich wyrośnie - bo wszyscy wiemy, że większość owoców egzotycznych dojrzewa w transporcie... Po kilku tygodniach w doniczce pojawiło się takie coś ;)
Po pewnym czasie trzeba było rozdzielić "rodzeństwo" do oddzielnych doniczek. Dwie roślinki znalazły już nowe domy, a moje aktualnie są na "wczasach" w ogródku.
Nie mogę się doczekać, kiedy zrobię np. krem cytrynowy z własnych cytryn :) Może ktoś z Was wie jak sprawić, by zaczęły się rozkrzewiać? W internecie znajduję informacje o uprawie tzn. jaka ziemia, jakie nawozy... ale jak spowodować by zaczęły wypuszczać boczne gałązki to nie.... Liczę na Waszą pomoc : )
Udanego weekendu :)
Co do rozktrzewiania to Ci nie pomoge niestety :) Tez slyszalem, ze cytryny uprawiane w ten sposob nie sa smaczne, ale mam nadzieje, ze obalisz te plotke :D Tak swoja droga u mnie jest kilka drzewek owocujacych... Widzialem juz mandarynki, pomamrancze i wlasnie cytryny. A i kiscie na palmach daktylowych! :D I papugi latajace od palmy do palmy :D
OdpowiedzUsuńA już myślałam ;) do mnie dotarły plotki, że najszybciej to za jakieś naście lat będą owoce...
OdpowiedzUsuńTrzeba przyciąć czubek i wypuszczą pędy boczne. Ja swoje przycinam często, własnie żeby się rozkrzewiły.
OdpowiedzUsuńdziękuję za radę :) zastosowana :) i powoli widać efekty :) Marta C - jak często swoje przesadzasz???
OdpowiedzUsuń