niedziela, 6 stycznia 2013

"Gofery z dżamamerem" czyli wspomnienie z dzieciństwa kolejna odsłona

Święty Mikołaj pod choinkę przyniósł mi wspomniany już fartuch ale również gofrownicę :) . Nadszedł czas na premierę :)
 Gofry kojarzą się mi z wakacjami na kaszubskiej wsi i ...cieleniem się krów. Moja Ciocia zawsze robiła gofry z tak zwanej siary (jest to mleko wydojone zaraz po ocieleniu). Nie wiem czy wydarzenia minionego roku czy to już starość....ale zatęskniłam do domowych gofrów.
Najczęściej jadało się je z dżemem i bitą śmietaną :) Pewien znajomy, na wspomnienie gofrów przybrał minę kota marzącego o miseczce śmietanki ;) i wymamrotał " gofery z dżamamerem" ( tak nazywał je w dzieciństwie).
W swoim debiucie gofrowym wykorzystałam przepis z instrukcji obsługi sprzętu. Nie byłabym sobą, gdybym ciut nie pozmieniała ;)

GOFRY
20 dag masła lub margaryny
10 dag cukru
20 dag mąki
4  jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
skórka otarta z 1 cytryny
1 łyżka rumu 

Tłuszcz rozpuścić i przestudzić. Jajka zmiksować razem z cukrem i skórką cytrynową. Dodać rozpuszczony tłuszcz, chwilę miksować. Następnie dodać mąkę z proszkiem i kilka minut miksować. Dodać rum. Wymieszać. Ciasto jest dość gęste, ale spokojnie. Piec do zrumienienia.
Gofry wyszły chrupiące i pyyyszne :)
Zajadaliśmy się nimi z dodatkiem bitej śmietany, owoców i domowej frażeliny z wiśni :)

chciałam wkleić zdjęcie i coś się zbuntowało :(

3 komentarze: