czwartek, 27 września 2012

Prawie jak w Japonii

Spokojnie nie będzie o kuchni japońskiej - sushi jakoś mnie nie kręci. Bohaterkami dzisiejszego postu są wiśnie :) Wiem, wiem jesień w pełni, a ja wracam do pełni lata :). Ale pokolei:
W tym roku wiosną ogród wyglądał przepięknie - czego namiastkę możecie zobaczyć tu:


Wytrawni sadownicy wiedzą, że duża ilość kwiatów nie musi przełożyć się na dużą ilość owoców. W tym roku matka -przyroda była łaskawa i :

Czas dojrzewania wiśni- ulubionych owoców mojej Mamy- zbiegł się z trudnym dla nas wszystkich okresem..... I tak naprawdę dzięki determinacji mojej starszej córki coś znalazło się w słoikach i za jakiś czas w butelkach. Sporo owoców wydaliśmy, mam nadzieję, że obdarowani racząc się zimą wiśniami wspomną moją Mamę.
To tylko reprezentacja naszej produkcji:
są to : frażelina, konfitury (2 rodzaje), chatney, dwie nalewki oraz suszone wiśnie :)
W nalewkach wiśniowych - mamy dwa debiuty: moja córka i ja robimy każda inną nalewkę i to jak samo określenie "debiut" mówi robimy po raz pierwszy :)
Wiem ten post powinien ukazać się wcześniej, ale ciągle czekał na zdjęcie "zbiorowe" (i się nie doczekał) wszystkich naszych wiśniowych przetworów.

WIŚNIE SUSZONE 

3 kg wydrylowanych wiśni

Wydrylowane wiśnie rozłożyć na wyłożonych papierem dwóch blachach. Wstawić do rozgrzanego do 100 stopni C piekarnika. Co jakiś czas przemieszać, aby równomiernie schły. Kiedy znacznie zmniejszą swoją objętość przełożyć na nową blachę (również wyłożoną papierem) i dosuszać (ok 2 godzin). Można suszyć je przez 2 dni (jednego 2 godziny i drugiego tyle samo). Wysuszone przełożyć do suchego słoja i dobrze zamknąć. Idealne do sernika zimą ;) 

2 komentarze: