piątek, 17 lutego 2012

Jeszcze o Walentynkach.....

Wiem, że już po, ale chcę Wam o czymś opowiedzieć. Od jakiś 5 może 6 lat otrzmuję na Walentynki kartkę. Niby nic wielkiego ale.... nie wiem kto jest nadawcą. Adres oraz sentencja są zawsze wypisane na komputerze. Ba sentencja jest zawsze trafiona :) odnosząca się do moich aktualnych relacji damsko-męskich (i takich spraw z których się nie zwierzam przyjaciołom). Nie mam pojęcia kto je wysyła, ale DZIĘKUJĘ :) tej osobie, bo bardzo mi poprawia nastrój.
W tym roku moje córki były bardziej zainteresowane tym czy JA dostałam kartkę walentynkową niż tym czy jest coś dla nich w skrzynce.
Zastanawiałam się co odzwierciedlałoby mój nastrój jaki towarzyszy lekturze tej kartki. Uznałam, że najlepsza będzie czekolada z chili. Ponieważ lubię miłe drobiazgi (czekolada), a niewiedza na temat nadawcy powoduje lekki wzrost adrenaliny (chili), a że kartka jest walentynkowa to połączenie tych dwóch produktów jest jak najbardziej na miejscu - wszak oba to afrodyzjaki :)

CZEKOLADA Z CHILI
1/2 l mleka 3,2%
3 łyżeczki cukru pudru
1 tabliczka dobrej czekolady deserowej 
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (niekoniecznie) 
sproszkowane chili 

Mleko zagotowujemy. Dodajemy połamaną czekoladę, cukier puder, wanilię i szczyptę chili. Mieszamy do rozpuszczenia czekolady. Rozlewamy do kubków i posypujemy odrobinką chili. 
Rewelacyjne w mrozy i na chwile we dwoje.... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz