sobota, 13 lipca 2013

Historia pewnego obrusa

Dziś nie będzie przepisu. To historia pewnego obrusa, który ma w sumie nie tak wiele lat bo raptem 24 :) Powstawał w czasie gdy byłam w ciąży ze starszą córcią i był moją pierwszą robótką wykonaną haftem richelieu. Praca nad nim została uwieczniona
Obrus uświetnił kilka rodzinnych spotkań i niestety został uszkodzony... nie pamiętam już jakim cudem, ale pojawiła się na nim dziura i to w takim miejscu, że nijak nie szło jej po zacerowaniu w jakiś inny sposób zamaskować. Żal było mi wyrzucić go. Przeleżał w szafie chyba dobrą dekadę. W czasie tej hibernacji to nawet zapomniałam, że takie cuda robiłam ;). 
Nabrał mocy prawnej, a ja doznałam olśnienia - przecież można przerobić go na serwetę :) Wystarczy wyciąć w odpowiednich rozmiarach prostokąt :) 
Tu zbliżenie na środek, jeszcze przed przeróbką.
Słabo widać, ale to "urok" białego haftu. Poniżej już po przerobieniu na zielonym tle 
nawet serwetki są w kolorze obrusa :) 
Miłego weekendu :) Pozdrawiam wszystkich serdecznie 


2 komentarze:

  1. robotki reczne uspokajaja :) a u ciebie to ostatnio towar deficytowy :) powodzenia na wszystkich plaszczyznach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fakt :) mam pomysł na nową poduchę

    OdpowiedzUsuń