Obrus uświetnił kilka rodzinnych spotkań i niestety został uszkodzony... nie pamiętam już jakim cudem, ale pojawiła się na nim dziura i to w takim miejscu, że nijak nie szło jej po zacerowaniu w jakiś inny sposób zamaskować. Żal było mi wyrzucić go. Przeleżał w szafie chyba dobrą dekadę. W czasie tej hibernacji to nawet zapomniałam, że takie cuda robiłam ;).
Nabrał mocy prawnej, a ja doznałam olśnienia - przecież można przerobić go na serwetę :) Wystarczy wyciąć w odpowiednich rozmiarach prostokąt :)
Tu zbliżenie na środek, jeszcze przed przeróbką.
Słabo widać, ale to "urok" białego haftu. Poniżej już po przerobieniu na zielonym tle
nawet serwetki są w kolorze obrusa :)
Miłego weekendu :) Pozdrawiam wszystkich serdecznie
robotki reczne uspokajaja :) a u ciebie to ostatnio towar deficytowy :) powodzenia na wszystkich plaszczyznach :)
OdpowiedzUsuńfakt :) mam pomysł na nową poduchę
OdpowiedzUsuń