O zbliżającej się jesieni przypomina nam bogactwo owoców na straganach. Czasem mam wręcz kłopot co wybrać bo tyle dobra na straganach. Pojawiające się w prasie informacje o "Święcie śliwki strzeleckiej" zmobilizowały mnie do poszukiwań prawdziwej śliwki węgierki - z bardzo prostego powodu, obiecałam Tacie, że zrobię śliwowicę. Ja stawiająca pierwsze kroki w produkcji nalewek.... No ale cóż słowo się rzekło "kobyłka u płotu" i trzeba było działać.
Śliwowica ta to nie byle jaka, bo robiona wg przepisu sprawdzonego, a pochodzącego z broszurki "Staropolskie nalewki" wydanej przez Press Service, patrząc na cenę jeszcze przed denominacją ;) Pozwólcie, że przytoczę orginalną treść:
ŚLIWOWICA
Nałożyć do butla 2 kilo śliwek drylowanych, z wyjętych pestek utłuc 30, dodać do butla, na to nalac 1 litr spirytusu destylowanego, butel dobrze zakorkować i zawiązać papierem. Tak ma stać 3-4 miesięcy. Po upływie tego czasu używa się tej esencyji na śliwowicę. Zagotować syrop z pół kilo cukru i 2 szklanek wody, gdy się już wyklarował i wyszumiał należycie, odstawić go z kuchni, poczem powoli wlewać do syropu 1 litr spirytusu, dodawać potrosze esencyji , zlać napowrót do butla i zostawić na pewien czas, aby sie sklarowała, potem filtrować przez flanelę. Następnie zlać do butelki, zakorkować i zostawić przynajmniej przez pół roku - a będzie wyborna i wystała śliwowica.
Właśnie do mnie dotarło, że posmakuję ją dopiero na następne Święto śliwki :))) A co tam przynajmniej AA mi nie grozi :)))
P.S. Zdjęcia ze Strzelec pojawią się później :)
P.S.S. Nie ma jak powidła z miedzianego kotła :)
sama też w nim ciut zamieszałam
i powstały :
a na pożegnanie "Dyniowa Panienka"
eeee tam sliwowica, eeeeeeeee tam powidla... KNEDLE CHCE!!!!! ;)
OdpowiedzUsuńhahahahahahaha wiesz, że nie mam nerwów na lepienie
OdpowiedzUsuń