niedziela, 9 czerwca 2013

Likier Pana Andrzeja

Dziś dowiedzieliśmy się, że odszedł do lepszego świata Taty kolega. Od wielu lat przychodził do rodziców posiedzieć trochę w ogrodzie, odpocząć. Opiekował się chorą żoną, potem również umierającą teściową. Sam też poważnie był chory. Na zakupy chodził z wiklinowym koszykiem - dlatego dla wielu na osiedlu był sympatycznym "Panem z koszyczkiem". Robił rewelacyjny likier wiśniowy.
W ubiegłym roku prowadziłam z Nim "korespondencję ogródkową" dotyczącą likieru
Mam jeszcze jedną butelkę tego likieru - robionego przez Pana Andrzeja.
Zawsze jak będę robiła ten likier będę wspominać naszego "Pana z koszyczkiem"..... Bo nie umiera ten, kto żyje w pamięci innych.....

2 komentarze:

  1. szkoda, ze tu nie moge robic takich rzeczy :) pamietam jak tato robil wino z porzeczek, albo z wisni... to tym winem ubzdryngolilem sie pierwszy raz w zyciu :) mialem wtedy 4 lata :)
    Tato zlewal wino i pol szklanki wina postawil na stole, zeby sprobowac... A ja po cichutku sobie golnalem... szybko zmorzyl mnie sen (podobno). Ale nie pamietam, chociaz watpie, zeby mi sie urwal film wtedy :)
    A dla Pana z Koszyczkiem [*]...

    OdpowiedzUsuń
  2. możesz :) tylko z innych owoców :)

    OdpowiedzUsuń